Spore zaskoczenie przeżyła obywatelka Chin, Su Yun, który zakupiła szczenię mastifa tybetańskiego. Po kilku tygodniach okazało się bowiem, że… nie jest to piesek.
Su Yun wspomina, że już na samym początku zaniepokoił ją fakt, iż szczeniak pochłania gigantyczne ilości pożywienia. Kobieta przyznaje, że zwierzak potrafił wsunąć całe pudło owoców, czy dwie, pokaźnym rozmiarów miski makaronu.
To jednak nie było głównym powodem zmartwienia właścicieli szczeniaka. Nagle okazało się bowiem, że zwierzak zaczyna nienaturalnie rosnąć. Sun Yun wspomina, że pewnego dnia zobaczyła swojego pupila… chodzącego na dwóch łapach. Kobieta podkreśla, że mastif tybetański coraz bardziej zaczynał przypominać… niedźwiedzia.
Po upływie czasu zaniepokojeni właścicieli „mastifa” postanowili powiadomić o całej sprawie przedstawicieli organizacji zajmującej się dziki zwierzętami. Gdy przybyli na miejsce ich oczom ukazał się… 100-kilowy niedźwiedź. Aby go przewieźć, zwierzę musiało zostać uśpione przy pomocy specjalnych medykamentów.
Okazało się, że ów piesek to zagrożony gatunek niedźwiedzia himalajskiego.
źródło: rmf24.pl, YouTube
Fot. YouTube/CGTN