Ewa Kopacz była gościem programu „Kropka nad i” na antenie TVN24. Była premier odniosła się m.in. do zarzutów w związku z jej wyjazdem do prosektorium w Moskwie, do którego przewożono ciała ofiar po katastrofie smoleńskiej. Kopacz próbowała odsunąć od siebie oskarżenia za pomocą dość kontrowersyjnych twierdzeń.
Ewa Kopacz była pytana o trwające ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej. Dotychczas przeprowadzone badania wykazały, że część ciał była wymieszana.
Była premier zaznaczyła, że dziś może oczywiście powiedzieć, że „straszna rzecz się stała”. Rzeczywiście nie powinno się to stać, żeby te kawałki znalazły się w tych trumnach, żeby były wymieszane na tyle, żeby rodziny dzisiaj to od nowa przeżywały. Nie bez powodu w wielu krajach na świecie, gdzie są katastrofy lotnicze, chowa się tych ludzi do jednej, wspólnej mogiły – mówiła.
Czytaj także: O Polkach i śniadych książętach, moim zdaniem
Monika Olejnik zwróciła wówczas uwagę na to, że wiele rodzin buntuje się na takie stwierdzenia. Czy to jest ujma, żeby modlić się również za kogoś, kto leciał w tym samolocie? Nawet jeśli to była osoba nieznana? Czy w naszej tradycji, tej katolickiej, chrześcijańskiej, jest ujmą modlić się za kogoś, kto zginął w jednej katastrofie? – odpowiedziała Kopacz.
Przecież nie byłoby tych ciał, gdyby nie było katastrofy. Ktoś musiał zdecydować, że lądują w tak ekstremalnych warunkach. Jeśli w nagraniu, które słyszymy z czarnej skrzynki, słyszymy, że nie podjęta jest jeszcze decyzja, to ktoś tą decyzję podjął, ktoś zdecydował, że w tych trudnych warunkach ma wylądować – powiedziała.
Skandaliczne słowa Ewy Kłamacz: „Nie byłoby tych ciał, gdyby nie było katastrofy”. Potem: „ktoś musiał tę decyzję podjąć”.
OBRZYDLIWA BABA. pic.twitter.com/KZp1e4SgL3— Demaskator® (@DemaskatorProp) 7 czerwca 2017
Źródło: Twitter.com/Demaskator