„Gazeta Wyborcza” opublikowała już dwa artykuły, w których ujawniono rozmowy prezesa PiS dotyczące dużej inwestycji w Warszawie. Uczestniczył w nich również kuzyn Kaczyńskiego, Grzegorz Tomaszewski, który w rozmowie z „Super Expressem” przyznał, że to nie on nagrywał.
Nowe taśmy Kaczyńskiego „GW” opublikowała 31 stycznia, czyli dwa dni po publikacji pierwszych nagrań. Przypomnijmy, że słyszeliśmy na nich Jarosława Kaczyńskiego, Grzegorza Tomaszewskiego oraz austriackiego biznesmena, Geralda Birgfellnera, któremu towarzyszy tłumaczka. Rozmowa dotyczy budowy dwóch 190-metrowych wieżowców w centrum Warszawy.
Czytaj także: Na taśmach Kaczyński mówił o Jakim. „Nie jest człowiekiem cudów”
W projekt zaangażowany był Birgfellner, który poniósł z tego tytułu pewne koszty. Jarosław Kaczyński informuje go jednak, że na razie nie może mu zapłacić, ponieważ musi mieć do tego podstawę prawną. Przyznaje również, że inwestycja została wstrzymana, ponieważ władze Warszawy nie wydały na nią zgody.
Sprawę skomentował po raz pierwszy uczestnik rozmów Grzegorz Tomaszewski. Kuzyn Kaczyńskiego udzielił krótkiego komentarza „Super Expressowi”.
„Miała być ta sprawa załatwiona polubownie w wyniku procesu sądowego a poszła w innym kierunku… Nie ma zobowiązania między Srebrną, a tym panem z Austrii. Nie ma innych dokumentów na to, żeby zapłacić. Na tych nagraniach nigdy nie było mowy o omijaniu prawa czy malwersacjach. Nie ma tytułu do zapłacenia temu biznesmenowi z Austrii.” – komentuje Tomaszewski w rozmowie z „SE”.
Kto nagrywał? Tomaszewski sugeruje, że to austriacki biznesmen. „Tak to wygląda niestety, że jeden z członków szeroko pojętej rodziny nagrał Jarka. Dziś nie ma raczej zaufanych ludzi. Do rodziny ma się jakieś zaufanie, ale to się po tych nagraniach zmieniło. Nie nagrywałem prezesa i nie sądzę, żeby prezes siebie nagrywał.” – powiedział kuzyn Kaczyńskiego.
Czytaj także: Niesiołowski komentuje seksaferę. „Tu chodzi o przykrywkę” [WIDEO]
Tomaszewski podsumował, że jego zdaniem inwestycję należy nadal kontynuować. Zapewnił, że nie ma w tej sprawie niczego, co można byłoby określić mianem afery.
Źr. se.pl ; wmeritum.pl