Już tylko dwa dni dzielą kibiców siatkówki od najważniejszego turnieju europejskiego. W dniach 28-29 marca W Berlinie odbędzie się Final Four Ligi Mistrzów. Trener miejscowego Recyclingu Volleys – Marc Lebedew, już nie może doczekać się pierwszego gwizdka sędziego.
Berlińczycy mieli zapewniony udział w „finale czterech” już pod koniec stycznia, gdyż to stolicy Niemiec przyznano organizację FF. Dzięki temu podopieczni Lebedewa nie musieli rywalizować w fazie play-off, spokojnie obserwując rozwój wypadków. Trzeba jednak przyznać, że w tym momencie wydają się oni najsłabszym zespołem w całej stawce. Szkoleniowiec dobrze o tym wie, lecz mimo to wierzy w swoich siatkarzy.
Nie przystępujemy do tego turnieju z celem, by zdobyć medal. Oczywiście damy z siebie wszystko, by pokonać kolejnych przeciwników, ale na tym poziomie nie jesteśmy w stanie tego kontrolować. Duże znaczenie będzie mieć w tych zawodach forma zespołu danego dnia. Jedynym, na co możemy mieć wpływ, jest to, jak wejdziemy w mecz – musimy być pewni siebie i skoncentrowani. Planujemy pokazać to co najlepsze i dać z siebie wszystko. Wiemy, że wszystko jest możliwe przy wsparciu naszych kibiców.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
W półfinale Recycling zmierzy się z Zenitem Kazań, który stawiany jest jako główny kandydat do zwycięstwa w całych rozgrywkach. Były drugi trener Jastrzębskiego Węgla także wskazuje rosyjski zespół jak faworyta.
Wydaje mi się, że Zenit Kazań może wygrać ten turniej. Rosjanie mają najlepszych graczy na każdej z pozycji. Zwrócę uwagę na ich niezwykle dużą przewagę w ataku – z Michajłowem, Andersonem i Leonem Zenit ma trzech najlepszych graczy w tym fachu. Dodać należy także, że mają wyrównany skład. Nawet jeśli uda się komuś uciec na kilka punktów przewagi, zawsze istnieje ryzyko, że ktoś z ich ławki rezerwowych wejdzie do gry, a jest równie dobry jak pozostali i w dodatku ma lepszy dzień.
Szybko jednak Lebedew zapowiedział walkę jego zespołu do ostatniej piłki, a swojej szansy berlińczycy będą upatrywać w atmosferze, jaka panuje w klubie.
Naszą największą siłą jest „team spirit”. Zenit może mieć najlepszych indywidualnie graczy na świecie, ale to my przez naszą bliskość w drużynie osiągnęliśmy już wcześniej wiele. Kluczową pozycją są blokujący i im dłużej będzie trwała rywalizacja, tym silniejsi będziemy. Tutaj upatrujemy naszych szans w walce z każdym przeciwnikiem.
Źródło: aktualnosci.siatka.org
Fot.: Patryk Głowacki/wMeritum.pl