Portal firsteleven.com informuje, iż według ukraińskich mediów Legia Warszawa wyraziła chęć pozyskania byłego napastnika Betisu Sewilla, Romana Zozulyi. Nie byłoby w tym nic zaskakujące, gdyby nie fakt, iż poglądy polityczne napastnika z Ukrainy mogą rozwścieczyć kibiców.
Roman Zozulya rozwiązał kontrakt z Betisem Sewilla i od pierwszego września jest wolnym zawodnikiem. (…) Według doniesień „Sector.depo.ua”, reprezentantem Ukrainy zainteresowana ma być Legia Warszawa – pisze portal First Eleven.
Emocje dodatkowo podgrzał wpis dziennikarza Polsat Sport, Grzegorza Michalewskiego, który poinformował, iż wiceprezydent Betisu Sewilla zdradził, że w okresie, gdy Ukrainiec pozostał zawodnikiem hiszpańskiego klubu, Legia była zainteresowana jego wypożyczeniem.
Wiceprezydent Betisu poinformował, że Romana Zozulje chciały wypożyczyć Legia i Cordoba. Reprezentant Ukrainy od 1.09 jest bez klubu.
— Grzegorz Michalewski (@MichalewskiG) 2 września 2017
Dzisiaj piszą, że chodziło konkretnie o Legie i Cordobe. Wcześniej pisano że miał też oferty z Grecji i Cypru. Właśnie wraca na Ukraine.
— Grzegorz Michalewski (@MichalewskiG) 2 września 2017
Spekulacje nt. możliwego transferu „Wojskowych” zapewne przeszłyby bez większego echa, gdyby nie fakt, iż Zozulya jest osobą o bardzo wyrazistych poglądach politycznych. Zawodnik nie kryje bowiem swojej sympatii do Stepana Bandery, jednego z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów odpowiedzialnej za rzeź wołyńską. Poniżej zdjęcie wykonane w czasach, gdy Zozulya reprezentował barwy Dnipro Dniepropietrowsk.
Zozulya insiste que él no es nazi, y que todas las fotos en las que lo parece son un montaje del departamento de photoshop del Kremlin pic.twitter.com/s9qYsnEePX
— Culpa de Rusia (@culpaderusia) 1 lutego 2017
Polityczne sympatie Ukraińca już raz pozbawiły go możliwości występów w jednej z drużyn. W lutym tego roku Zozulya miał zostać wypożyczony z Betisu Sewilla do występującego ligę niżej Rayo Vallecano, jednak zgody na transfer nie wyrazili fani ekipy z Madrytu. Nie chcemy takich typów jak Zozulya. Nie będzie nosił naszych barw ze swoimi nazistowskimi zamiłowaniami. Nie splamisz ich. Nie przywitamy cię serdecznie – pisali wówczas do prezydenta klubu.
W odpowiedzi piłkarz wystosował list otwarty. Po moim transferze do Hiszpanii pewien dziennikarz nieznający sytuacji mojego kraju ani kariery wywołał duże nieporozumienie. Wylądowałem w Sewilli z koszulką, na której znajdowało się godło Ukrainy i tekst poety Tarasa Szewczenki, którego twórczości uczymy się w szkołach. Dziennikarz napisał, że miałem na sobie koszulkę wspierającą organizację paramilitarną. To logo różni się od herbu Ukrainy dużym mieczem. Wiadomość została usunięta z gazety, ale bez przeprosin i przyznania się do błędu. Nie jestem związany z organizacją paramilitarną ani neonazistowską. Wziąłem udział w akcji na Ukrainie razem z całą reprezentacją, współpracując z wojskiem i pomagając pokrzywdzonym. Wszystko działo się w trakcie wojny w moim kraju – tłumaczył.
Kibice nie dali się przekonać. Postawili twarde weto i ostatecznie Ukrainiec w barwach Rayo Vallecano nie zagrał ani minuty. Zważając jednak na fakt, iż został zarejestrowany w madryckim klubie, po powrocie do swojej macierzystej ekipu, Betisu, również nie mógł pojawić się na boisku.
„Vallekas nie jest miejscem dla nazistów! Wypad” – tak został powitany w nowym klubie Roman Zozulya. pic.twitter.com/oWjIzRzyF2
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) 1 lutego 2017
Jeżeli Legia zdecydowałaby się na pozyskanie Ukraińca ściągnęłaby sobie na głowę spory problem. W środowisku kibicowskim pamięć o zbrodni wołyńskiej jest bowiem cały czas żywa. Fani pamiętają również, że za okrutnymi mordami stoi Stepan Bandera, z którego wizerunkiem Zozulya robił sobie zdjęcia. Delikatnie rzecz ujmując – nie wygląda to najlepiej.
źródło: firsteleven.com, Przegląd Sportowy, wMeritum.pl