W meczu 9. kolejki Ligi Mistrzów PGE VIVE przegrało z PSG 29:30 (11:15). Kielczanie walczyli do ostatnich sekund, niestety zawodnicy Noki Serdarusicia po raz kolejny okazali się lepsi, tym razem jednak w minimalnym wymiarze. W zespole gości nie zagrali Luc Abalo i Luka Karabatic. W drużynie żółto-biało-niebieskich nie wystąpili Bartłomiej Bis i Miłosz Wałach. Do składu wrócił natomiast Filip Ivić.
Tego wieczora w Hali Legionów było gorąco! Temperatura ognia, który towarzyszył zawodnikom przy zgaszonym świetle podczas prezentacji, udzieliła się kibicom, a ich doping nakręcał graczy obu drużyn od pierwszych minut spotkania. Nie było przebacz! Była za to ostra walka gdy olbrzymie, ciężkie ciała w żółtych i granatowych koszulkach ścierały się ze sobą na parkiecie.
Po trzynastu minutach walki o każdy centymetr boiska było 6:6. Wtedy ze dwa razy Thierry Omeyer zatrzymał kielczan, a jego koledzy skutecznie kończyli swoje akcje w ataku. Trafienie z rzutu karnego dołożył Uwe Gensheimer i zrobiło się 9:6 dla paryżan. Golem odpowiedział Julen Aginagalde, ale za chwilę dwie kolejne bramki dla PSG zdobył Nikola Karabatić. Rozgrywający nieźle się rozbisurmanił i w toku pierwszej partii zdobył dla swojej ekipy sześć bramek.
Czytaj także: Liga Mistrzów: 5. kolejka - horror i remis w Kielcach, porażka Wisły w Zagrzebiu.
W ataku pozycyjnym gospodarzy coś się zacięło. Na trzy minuty przed przerwą przegrywali pięcioma trafieniami 9:14. Na szczęście całkiem nieźle było z kontrą. Choć nie zdarzała się zbyt często, to jak już się zdarzyła, zawodnicy na pełnej szybkości pakowali piłkę między Thierry’ego Omeyera a któryś ze słupków jego bramki. Czasem po długim rajdzie przez całe boisko, czasem po kilku precyzyjnych podaniach jak np. wtedy gdy piłkę w defensywie wyszarpał Darko Djukić, podał ją do Mariusza Jurkiewicza, który ściągnął na siebie francuskich obrońców i zostawił wykończenie akcji Deanowi Bombacowi. Po ostatniej kontrze w tej części spotkania żółto-biało-niebiescy zredukowali stratę do czterech trafień.
Drugą partię rozpoczynali więc od stanu 11:15. I znów ścierały się ciała i trzeszczały kości. Walka rozgorzała na nowo! Po trzech trafieniach z rzędu doszli Francuzów na 16:18. Dobry okres gry miał Sławek Szmal. Na rzut karny między słupkami zastąpił go Filip Ivić, który w ten sposób pierwszy raz od niemal dwóch miesięcy zameldował się na boisku. Niestety, Uwe Gensheimer okazał się lepszy.
Po trzynastu minutach goście znów odjechali nam na cztery trafienia, ale kielczanie szybko zaczęli ich gonić. W ferworze walki sfaulowany został Blaz Janc, za co czerwoną kartkę zobaczył Nikola Karabatić. Słoweniec natomiast postanowił zrewanżować się bramką i wkrótce jego ekipa traciła do PSG już tylko jednego gola (22:23). Wydarzenia na boisku zaczęły dawać się we znaki paryżanom, którzy wkrótce pogubili się i wpuścili na parkiet o jednego zawodnika za dużo. Na karę wyleciał Henrik Mølgaard, a gospodarze ponad minutę grali w przewadze dwóch zawodników. Z rzutu karnego trafił Karol Bielecki, a potem z gry kolejną bramkę dołożył Alex Dujshebaev i wyszli na prowadzenie 24:23!
Radość nie trwała długo, bo za chwilę goście znów prowadzili trzema bramkami. Drużyna z Kielc dzielnie walczyła do ostatnich sekund. Bardzo ważną interwencję odnotował Filip Ivić, który powstrzymał Mikkela Hansena i dał żółto-biało-niebieskim ostatnią nadzieję na remis. Bardzo szybko do bramki trafił Dean Bombac. Na tablicy wyników 29:30, ale do końca meczu zostało jedynie pięć sekund i nic więcej nie zdążyło się wydarzyć.
Ogromne brawa dla obu zespołów za to widowisko. Za walkę, serce i zdrowie zostawione dziś na parkiecie.
Po meczu powiedzieli:
Talant Dujshebaev: Gratulacje dla PSG. W pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy wielu stuprocentowych sytuacji jeden na jeden. Potem ciężko było gonić przez cały mecz. W końcówce PSG pokazało klasę. Pokazali, że mają doświadczenie i dlatego wygrali. Chciałbym jeszcze pokreślić, że po sezonie Noka Serdarusić zakończy karierę, dla mnie to może ostatnia możliwość walczyć z jednym z najlepszych trenerów w historii. Życzę mu wszystkiego najlepszego! Życzę, by wygrał Ligę Mistrzów, oczywiście, jeżeli my nie wygramy (śmiech). Dla mnie to wielki trener.
Manuel Strlek: Gratuluję PSG, zagraliśmy dzisiaj bardzo dobry mecz i świetnie spisali się kibice. W pierwszej połowie nie trafiliśmy z osiem czy dziewięć razy w sytuacjach sam na sam, dlatego przegrywaliśmy 11:15. Przeciwko takiemu zespołowi jak PSG, trudno potem gonić wynik. Dziękuję mojej drużynie, bo pokazaliśmy charakter. Zagraliśmy bardzo dobrą drugą połowę, walczyliśmy do ostatniej sekundy i mieliśmy szansę wygrać. Cóż, to jest sport, nie udało się. Będziemy starać się grać każdy mecz tak, jak tę drugą połowę dzisiaj.
Alex Dujshebaev: Dzisiaj walczyliśmy od początku do końca, graliśmy jak przystało na jeden z najlepszych zespołów na świecie. Omeyer był fantastyczny, a my zrobiliśmy nie wiem nawet ile błędów w sytuacjach jeden na jeden. Sami nie wykorzystywaliśmy stuprocentowych szans, a gdy gra się przeciw takiemu zespołowi w taki sposób, to jest bardzo ciężko.
Zvonimir Serdarusić: To była bardzo ciężka walka tak, jak się spodziewałem. Graliśmy bez dwóch kontuzjowanych kołowych, co odczuwaliśmy szczególnie w obronie. Koniec końców, po sześćdziesięciu minutach możemy powiedzieć, że mieliśmy całkiem niezłą obronę i od początku kontrolowaliśmy wynik, Omeyer także dobrze bronił. Gdy Nikola dostał czerwoną kartkę, przyszedł ciężki moment dla nas, ale jednak dobrze zagraliśmy i jestem bardzo zadowolony z rezultatu.
Mikkel Hansen: Oczekiwaliśmy ciężkiej gry, wiedzieliśmy, w Kielcach gra się bardzo trudno, szczególnie gdy przyjeżdżamy bez dwóch obrotowych. Dziś walczyliśmy o każdy metr boiska, dobry rezultat, a nasz zespół bardzo dobrze reagował na to, co działo się na boisku. Myślę, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo.