LPP planuje w 2015 roku otworzyć ok. 200 nowych sklepów w kraju i za granicą. W związku z tym zatrudni kilka tysięcy nowych pracowników. Na wynikach spółki za 2014 r. odbił się ukraiński kryzys. Dlatego w tym roku spółka rozwijać będzie się za granicą, głównie w Unii Europejskiej i na Bliskim Wschodzie.
Dla LPP poważnym problemem jest sytuacja na Wschodzie. Sklepy w Rosji i na Ukrainie to 25 proc. biznesu spółki, więc konflikt, kryzys walutowy i związany z tym spadek sprzedaży są poważnym problemem.
– Jest duża niepewność co do rozwoju sytuacji, to na pewno będzie rzucać cień na nasze wyniki – mówi agencji informacyjnej Newseria Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes i dyrektor finansowy LPP, właściciela takich marek, jak Reserved, Mohito, House czy Cropp. – Jeśli chodzi o nowe rynki, to Niemcy są bardzo perspektywicznym i obiecującym, dlatego będziemy inwestować tam oraz w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Podbijemy także Bliski Wschód, jednak przy tej inwestycji skorzystamy ze wsparcia naszego partnera franczyzowego, tak że wszystkie koszty i całe ryzyko będzie przerzucone na partnera, a my będziemy tylko partycypować w zyskach z tamtego obrotu.
Czytaj także: LPP zatrudni kilka tysięcy osób i zwiększy powierzchnię handlową o jedną piątą
5 lutego br. spółka otworzyła pierwszy sklep Reserved w Egipcie. To początek ekspansji LPP poza Europę. W ciągu najbliższych pięciu lat spółka chce otworzyć na Bliskim Wschodzie kilkadziesiąt salonów sprzedaży.
Zyski, jakie LPP osiągnęła w 2014 roku, nie satysfakcjonują władz spółki. Wprawdzie przychody przekroczyły w tym czasie 4,7 mld zł, a skonsolidowany zysk netto przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł niemal 480 mln zł, co jest wynikiem lepszym o 11 proc. od ubiegłorocznego, jednak zysk operacyjny spadł o 1 proc., do 609,2 mln zł.
– Wyniki za IV kwartał i cały 2014 rok są poniżej naszych oczekiwań – przyznaje Przemysław Lutkiewicz. – Co prawda przychody wzrosły nam o 16 proc., jednak zyski są na poziomie zeszłorocznym, co wynika z trudnej sytuacji na naszych wschodnich rynkach: w Rosji i na Ukrainie. Tam spadek rubla o 40 proc. rok do roku i spadek hrywny o prawie 40 proc. rok do roku bardzo zmieniły nasz biznes na tamtym terenie.
Spółka ma obecnie 1516 salonów o łącznej powierzchni 723 tys. mkw. W tym roku LPP planuje dalszy rozwój ich sieci. Nowe sklepy powstaną zarówno w Polsce, jak i za granicą, głównie na Zachodzie.
– W 2015 roku planujemy zwiększenie powierzchni handlowych o około 21 proc., czyli ponad 150 tys. mkw. – zapowiada wiceprezes i dyrektor finansowy LPP. – To jest około 200 nowych sklepów, co wiążę się z tym, że zdecydowanie zwiększymy liczbę pracowników. Średnie zatrudnienie na sklep to ok. 50 osób dla sklepu Reserved, 20-30 osób dla sklepów mniejszych: Cropp, House. Oprócz tego wzrasta zatrudnienie w tzw. back office. Otwieramy w 2015 roku nowe centrum logistyczne w Pruszczu Gdańskim, gdzie ponad 100 osób znajdzie zatrudnienie.
Mimo dobrych wyników polskiej gospodarki, napędzanej, jak podkreślają ekonomiści, wzrostem indywidualnej konsumpcji, LPP nie dostrzega podobnego ożywienia w swoich salonach. Spółka liczyła na to, że rekordowo niskie stopy procentowe w Polsce przysporzą jej klientów, a ci będą mieli większe zasoby gotówki do wydawania i niższą motywację do oszczędzania. Tak się jednak nie stało. Przeciwnie, sprzedaż na porównywalnej powierzchni była niższa niż w 2013 roku i spadła o ok. 2,5 proc.
– Wydaje nam się, że jest to kwestia nasycenia rynku – ocenia Przemysław Lutkiewicz z LPP. – Centrów handlowych jest coraz więcej, powstają kolejne, natomiast wiemy, że Polaków nie przybywa, więc ta sprzedaż rozlewa się na wszystkie nowe centra handlowe, czyli jest duży efekt kanibalizacji.
Źródło: Agencja Informacyjna Newseria
Fot: Commons Wikimedia