W roku 1989 upadła Polska Rzeczpospolita Ludowa, jednak nie całkiem. Upadł PRL, ale komunizm się utrzymał. Zaraz część osób podniesie głos, że to nie prawda, że komunizmu nie ma. Nie dajmy się zwieść. Każdy samodzielnie myślący człowiek, który patrzy obiektywnie na rzeczywistość powie, że komuna żyje i ma się dobrze. Winę ponoszą za to twórcy III RP, ponieważ podjęli oni rozmowę z komunistami. Rozpoczęli dialog z ideologią zepsutą do szpiku kości. Jak powiedział wybitny polski pisarz i konserwatysta Józef Mackiewicz: „Z komunistami nie można rozmawiać, ich trzeba zabijać”, bo nie można iść na kompromis ze stu procentowym kłamstwem.
Podobna, choć nie analogiczna sytuacja miała miejsce w USA, w latach 50-tych i 60-tych XX wieku. W tym czasie Joseph McCarthy, senator z ramienia Partii Republikańskiej, utworzył komisje śledczą, aby walczyć z infiltracją ze strony Komunistycznej Partii USA i sowieckich agentów NKWD w polityce, później także w szerszych kręgach, a nawet w show-biznesie. Te silne antykomunistyczne działania nazwano mianem makkartyzmu. McCarthy, znany jako „Łowca komunistów”, oskarżył wielu ludzi z polityki i środowiska opiniotwórczego o sympatyzowanie z komunizmem. Jego podejrzenia niejednokrotnie były oparte na pomówieniach i domysłach, za co był ostro krytykowany. Mimo tej „nierzetelności” po pewnym czasie, okazało się, że McCarthy miał wiele racji. A dzisiaj jest już pewne, że w owym czasie agentura sowiecka w USA była mocno rozbudowana.
Gdzie tu podobieństwo do Polski? A tu, że po tzw. upadku PRL-u, członkowie partii, funkcjonariusze SB, ZOMO i MW wcale nie zostali osądzeni za swoje zbrodnie, tylko „wtopili się” w nowy ustrój III RP. We władzach wykonawczych, ustawodawczych oraz sądowniczych utrzymali się (często na wysokich pozycjach) przedstawiciele zbrodniczego system komunistycznego. Partia SLD jest wprost naszpikowana byłymi członkami i działaczami (anty)Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jej przewodniczący Leszek Miller, Joanna Senyszyn, Janusz Zemke, Leszek Aleksandrzak i jeszcze długo mógłbym wymieniać, ale to nie koniec. Ludzie niekoniecznie związani z SLD, ale obecni w życiu publicznym byli komunistycznymi dygnitarzami. Jerzy Urban – Goebbels stanu wojennego, jedna z głów komunistycznej propagandy, zaproszony do stacji telewizyjnej TVN, którego pierwszym prezesem był… Mariusz Walter – także członek partii. Słychać także, że dziennikarka tej stacji, Monika Olejnik, jest córką funkcjonariusza SB. I w końcu osoba, której nie można nie znać, były (pijany)prezydent Aleksander Kwaśniewski, także ważny działacz PZPR. Jak powiedział Wojciech Cejrowski: „Kwaśniewski swoim tłustym dupskiem obraził godność urzędu prezydenta” (upijając się na grobach przodków w Katyniu godził w Polską dumę narodową).
Co należy zrobić? Znów przytoczę tu słowa W. Cejrowskiego, który dobrze pamięta czasy PRL-u: „Oni służą dawnemu systemowi, to są te same gęby. Jak ja miałem proces za krytykowanie Aleksandra Kwaśniewskiego, że się upijał na grobach w Charkowie, w czasie sprawowania urzędu, to sędzią w mojej sprawie była pani, która skazywała robotników w Gdańsku w stanie wojennym, za „Solidarność”. I w wolnej Polsce ta pani jest dalej sędzią. Powinno się ich wszystkich wypieprzyć do kanału! Tych wszystkich sędziów. Jednym ruchem ręki, jak pionki z szachownicy. Wszystkich won! Nawet jak któryś był niewinny, wszystkich won, bo to jest stary system. Nie mogą starego systemu reprezentować w nowym państwie sędziowie. Wszystkich won! (…) Służyli tamtemu systemowi, umieli się w nim odnaleźć, wszyscy won. (…) I wszystkich policjantów starego systemu, dawnych milicjantów, wszystkich won! I wszystkich urzędników starego systemu, wszystkich won! Nie mamy do nich zaufania! Służyli Moskwie, teraz będą służyli Brukseli, nie wiem komu, albo staremu systemowi, który siedzi gdzieś pod powierzchnią i broni jeden drugiego i Kiszczak obiecywał – nic wam nie będzie”. Dzisiaj, w tym potocznie demokratycznym kraju, są bez wyroku najwięksi zbrodniarze komunistyczni. Wojciech Jaruzelski odpowiedzialny za stan wojenny i Czesław Kiszczak winny masakry w kopalni „Wujek” śmieją się z bezradności polskich władz.
Działali na szkodę narodu polskiego. Czerwoni zdrajcy muszą zostać skazani. Funkcjonariusze UB, SB, ZOMO, ORMO, MO i inni dostają wysokie emerytury państwowe. Wystarczająco się dorobili krzywdą Polaków. Czas postawić ich przed sądem. Tak jak Joseph McCarthy zdemaskował wielu komunistów, zrujnował ich, tak i dzisiaj, w nowej Polsce, powinien zagościć duch makkartyzmu. Niech ludzie wiedzą, kto przez dziesiątki lat niszczył i okradał Naród. Starość i choroba nie jest żadną okolicznością łagodzącą! Za zbrodnie jest kara. Oni nie mogą przed tym uciec. Ale nie myślmy, że zamknięcie tylko w więzieniu „dziadka Wojtka” jest dobrym pomysłem. Zostanie pozbawiony wolności na parę lat i nic więcej. To, co ukradł zostanie jego. Rządowa emerytura, niczym niezasłużona, powinna zostać odebrana, a to co on odebrał narodowi, musi zostać zwrócone. Kara finansowa, na pewno nie mała, będzie małym zadośćuczynieniem, ale chociaż to. Winy nie mogą zostać zapomniane. I tak należy potraktować każdego parszywego komucha! Nadszedł czas rozliczenia krzywd. Zabierzmy im wszystko, za zbrodnie i cierpienie, za zdradę Matki Polski. Niczym Joseph McCarthy, musimy dociekać, kto sprzyjał Moskwie, bez skrupułów i bez litości, bo jak mówił bohater narodu chilijskiego, Augusto Pinochet: „bakcyl komunizmu trzeba wyrwać z korzeniami”. Lustracja to pierwszy krok. Oczyszczenie polskich sądów i przestrzeni publicznej z komunizmu to konieczność. Istnienie partii odwołującej się do post-komunistycznych ideałów to hańba dla bohaterów walczących o niepodległość Polski. Pora zerwać z masztów czerwone szmaty i spalić! Dla lepszej przyszłości, aby zbrodnia komunistyczna nigdy więcej nie zawitała na urzędach. Jeśli nie po dobroci, to po złości, polski makkartyzm zdemaskuje komunistów.