Marek Koźmiński, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, po meczu z Włochami nie był w najlepszych humorze. W pomeczowej rozmowie z Polsat Sport były piłkarz był zawiedziony postawą niektórych zawodników naszej kadry. Sformułował pod nich adresem mocny zarzut.
Marek Koźmiński był zawiedziony postawą niektórych piłkarzy, którzy zagrali w meczu z Włochami. Biało-czerwoni od pierwszych minut spotkania byli bezradni i tylko dzięki kapitalnym interwencjom Wojciecha Szczęsnego nie odnieśli wysokiej porażki. Ostatecznie starcie zakończyło się zwycięstwem gości 0-1.
Po meczu z Koźmińskim porozmawiali dziennikarze Polsat Sport. Wiceprezes PZPN nie krył swojego rozczarowania, ale i złości. Były piłkarz, który przez wiele lat występował we Włoszech (reprezentował m.in. barwy Udinese oraz Brescii), przyznał, że kilku zawodników „przeszło obok meczu”.
Czytaj także: Największym poszkodowanym wyboru Brzęczka jest... Kuba Błaszczykowski? Nowy selekcjoner to jego wujek. Internauci drwią
„Smutne jest to, że niektórzy zawodnicy, nie chcę mówić nazwiskami, bo to nie miejsce i godzina, którzy aspirują do gry w tej kadrze, całkowicie zawiedli. To bardzo smutne. W takim momencie trzeba dać z siebie wszystko. Myślę, że niektórzy przeszli obok meczu” – oświadczył Marek Koźmiński.
Kogo na myśli miał Marek Koźmiński?
W sieci natychmiast zawrzało. Kibice zaczęli spekulować bowiem, kogo na myśli miał wiceprezes PZPN. Fani biało-czerwonych twierdzą, że swój zarzut Marek Koźmiński mógł kierować pod adresem Karola Linetty’ego, który zaliczył kolejny fatalny mecz w narodowych barwach.
Piłkarz Sampdorii zaprezentował się na tyle słabo, iż selekcjoner Jerzy Brzęczek podjął decyzję o zdjęciu go z boiska jeszcze w przerwie meczu. W miejsce Linetty’ego wszedł Jakub Błaszczykowski.
Innym piłkarzem, który zdaniem kibiców otrzymał burę od Koźmińskiego, jest Robert Lewandowski. Uważają oni, że napastnik Bayernu rozegrał jedne z najsłabszych zawodów w swojej reprezentacyjnej karierze. Świadczy o tym fakt, iż nie oddał na bramkę Włochów ani jednego strzału.
Marek Koźmiński, tak jak zaznaczył wcześniej, nie chciał wymieniać nazwisk piłkarzy, którzy jego zdaniem „przeszli obok meczu”. Nie dowiemy się więc zapewne kogo dokładnie na myśli miał jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Bońka.