Marek Magierowski, ambasador Polski w Izraelu, opublikował autorski tekst w izraelskiej gazecie „Jerusalem Post”. Jego treść z pewnością odbije się szerokim echem.
Marek Magierowski, ambasador RP w Izraelu, zamieścił autorski tekst w izraelskim „Jerusalem Post”. Magierowski słynie z dobrego pióra, ponieważ przez wiele lat pracował jako dziennikarz. M.in. w tygodniku „Do Rzeczy”. Postanowił więc wykorzystać swoje umiejętności, aby zaprezentować polskie stanowisko ws. konfliktu dyplomatycznego z Izraelem.
Magierowski w swoim tekście wspomina o słowach, które wypowiedział szef MSZ Izraela, Israel Katz. Ambasador Polski przyznaje, że miał po nich „gorzkie poczucie, że wszystkie wysiłki zmierzające do pojednania i lepszego zrozumienia między naszymi narodami zostały w jednej chwili zdeptane”.
Marek Magierowski dodaje również, że nie był wściekły ani zdenerwowany. Było mu po prostu przykro.
W swoim tekście zamieszczonym na łamach „Jerusalem Post” Magierowski przypomina, że podczas swojej misji dyplomatycznej w Izraelu nigdy nie ukrywał, że niektórzy Polacy zachowywali się haniebnie wobec Żydów.
„Nie ukrywałem żadnych zbrodni popełnionych przez moich rodaków wobec Żydów. Nigdy nie oczekiwałem wybaczenia. Oczekiwałem szczerej, uczciwej debaty. Ta debata jeszcze się nie rozpoczęła” – napisał.
Marek Magierowski w „Jerusalem Post”
„Zastanawiam się, dlaczego rozgrzeszenie niemieckiego narodu jest akceptowalne, podczas gdy po jakiejkolwiek wzmiance o Polakach ratujących Żydów podnosi się larum” – pisze dyplomata w dalszej części swojego tekstu.
„Co by powiedziały moje babcie, gdyby usłyszały o polskiej współodpowiedzialności za ludobójstwo nazistów. Dziś, gdy niektóre osoby sugerują, że te dzielne kobiety były częściowo czy temu, co stało się podczas Holokaustu w okupowanej Polsce. Mówicie o zmarłych, a zmarłym należy się szacunek” – dodał.