Kilka lat temu, podczas kampanii poprzedzającej wybory prezydenckie, Marian Kowalski wystosował propozycję zakładu. Ówczesny kandydat Ruchu Narodowego przyznał, że jeżeli ktoś ją przyjmie, a on w głosowaniu otrzyma 0% głosów, wyliże deskę klozetową w pociągu PKP. O przedwyborczą zapowiedź postanowił zapytać Kowalskiego jeden z mieszkańców Lublina.
Podczas minionych wyborów prezydenckich Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego, musiał nieustannie odpierać ataki swoich adwersarzy. Część z nich szydziła z niego sugerując, iż ten otrzyma w głosowaniu 0% głosów. Wściekły Kowalski oświadczył wówczas, że chętnie założy się to, że zdobędzie większe poparcie. Przy okazji dodał, że jeżeli faktycznie uzyskałby 0% głosów, zdecydowałby się na wylizanie deski klozetowej w pociągu PKP.
Przedwyborcza deklaracja, którą złożył Marian Kowalski odbiła się w mediach szerokim echem. Cytowały ją wszystkie portale internetowe.
Ostatecznie kandydat Ruchu Narodowego uzyskał 0,52% głosów, w związku z czym widmo wylizania deski klozetowej w pociągu odeszło w zapomnienie.
Marian Kowalski o wylizaniu deski klozetowej
Figura retoryczna, której użył wówczas Marian Kowalski była jednak na tyle barwna, że mówi się o niej do dziś. Wykorzystują ją przede wszystkim przeciwnicy lubelskiego działacza, którzy przypominając ją, starają się mu dokuczyć.
W ostatnich dniach na powrót do tematu sprzed lat zdecydował się jeden z mieszkańców Lublina, który spotkał Kowalskiego w mieście.
„Czy zamierza pan spełnić swoje przyrzeczenie z czasów kampanii prezydenckiej. Tam chyba chodziło o wylizanie deski klozetowej w PKP?” – zapytał mężczyzna.
Po usłyszeniu tych słów Kowalski wyraźnie się „zagrzał”.
„Proszę Pana, tak. Jeżeli bym dostał 0% głosów. Nikt nie podjął zakładu, a ja dostałem 0,5% jak pan wie, a nie zero. 0 a 0,5, rozumie pan różnicę? Nikt nie podjął tego zakładu. Rozumie pan?” – mówił wyraźnie poirytowany były kandydat na prezydenta Lublina.
„No dobrze, czyli mamy jasną odpowiedź wreszcie” – odparł mężczyzna.
„Tak. Jeżeli pan nie rozumie niuansów arytmetyki, więc proszę nie bawić się w reportera. Do widzenia” – rzucił Kowalski, po czym odszedł od swojego rozmówcy.