– Chętnie zostanę wspólnym kandydatem. To my mamy struktury, rozsądny program, a przede wszystkim spore zaplecze kadrowe. Nie jesteśmy akcją typu fanklub pana prezesa – powiedział Marian Kowalski, kandydat na urząd Prezydenta RP z ramienia Ruchu Narodowego w rozmowie z portalem wMeritum.pl
Udało się ostatecznie zarejestrować Pańską kandydaturę na urząd Prezydenta RP. Zbiórka podpisów była dla Was dużym wyzwaniem?
Jako, że postawiliśmy na budowę struktur mieliśmy wypracowany mechanizm. Miłym zaskoczeniem było też wsparcie „pospolitego ruszenia”. Faktycznie wpłynęło około 250 tys. podpisów, które przez tydzień weryfikowaliśmy. PKW nie miała więc nic do roboty.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Sporym echem medialnym odbił się Pański list do Grzegorza Schetyny ws. mianowania na konsula generalnego Ukrainy w Lublinie Wasyla Pawluka z neobanderowskiej Swobody. Wierzy Pan, że szef MSZ podejmie jakieś działania w tej sprawie?
Szczerze mówiąc nie wierzę, ale nie zamierzam milczeć. Skoro pchają nas na wojnę z Rosją to przynajmniej Ukraińcy powinni stwarzać pozory przyjaźni. Ale skoro tak, mamy kolejny argument, by nie pchać się w tę awanturę.
W swojej kampanii wyborczej, twardo stawia Pan sprawę stosunku do Ukrainy i tamtejszego konfliktu. Twierdzi Pan, że Polska nie ma narzędzi do oddziaływania na politykę międzynarodową. Co więc jako państwo powinniśmy robić?
Nic. Spokojnie budować swój potencjał, wyznaczać cele, szukać sojuszników. Skoro obecnie nie możemy pokonać Rosji, nie wchodźmy do wojny jako pierwsi.
Bliskość konfliktu na Ukrainie sprawia, że wśród Polaków narasta strach przed wojną, który dodatkowo jest podgrzewany przez media i niektórych polityków. Czy grozi nam realny konflikt lub nawet – jak twierdzą niektórzy – III wojna światowa?
Lepiej nie ryzykować. Rosja tylko czeka na pretekst. Kolejna utrata państwowości w imię poprawnych stosunków polsko–ukraińskich, to najgorszy interes jaki obecnie możemy zrobić. Gdybym miał 200 tys. porządnych żołnierzy i zdeterminowanych sojuszników…
W tej kampanii wyborczej udało się zarejestrować sporej liczbie kandydatów spoza tzw. mainstreamu. Część wyborców oczekiwałoby żeby wszyscy antysystemowi kandydaci wyłonili spośród siebie jednego i poparli właśnie jego. Co Pan na to?
Chętnie zostanę wspólnym kandydatem. To my mamy struktury, rozsądny program, a przede wszystkim spore zaplecze kadrowe. Nie jesteśmy akcją typu fanklub pana prezesa.
Czy sztabowcy Ruchu Narodowego prowadzą jakieś rozmowy zmierzające do poparcia Pana kandydatury np. przez Grzegorza Brauna, Jacka Wilka lub innych?
Takie rozmowy trwają. Jestem jednak realistą i zdaję sobie sprawę, że są takie komitety, które tracąc nazwisko lidera wytracą impet.
Jaki wynik 10 maja uzyska Marian Kowalski?
Nie jestem ani wróżką ani cyganką.
Dziękuję za rozmowę.