Tuż po emisji programu „Skandaliści”, Marian Kowalski opublikował w sieci komentarz, w którym informuje, iż po nagraniu w budynku telewizji Polsat doszło do „incydentu z udziałem osób pod wpływem środków odurzających”. Były lider Narodowców RP nie sprecyzował jednak jaki charakter miało zdarzenie. Szerzej na ten temat wypowiedział się w programie „Kowalski&Chojecki”.
To oświadczenie, które opublikowałem opisuje wszystko. W momencie, gdy ja wychodziłem ze studia doszło do incydentu. Nie bardzo wiem jak to się zaczęło. Pani Bratkowska (drugi gość programu – przyp. red.) znalazła się w utarczce słownej z jednym z widzów i tyle, cały zatarg. Doszło do ostrej wymiany zdań – powiedział Kowalski. Zdecydowałem się podejść i powiedzieć, że „proszę wychodzić ze studia, koniec programu” i tyle. Także nikt tam nikogo nie szarpał – dodał.
Kowalski odniósł się również do zarzutów, iż jedna z osób znajdowała się pod wpływem środków odurzających. Kto był tą osobą znajdującą się pod wpływem „czegoś tam”? Ja mogę powiedzieć tyle: wbrew komentarzom w internecie, zapewniam, że od pani Bratkowskiej nie czułem alkoholu. To zapewniam – oznajmił.
Komentator telewizji IPP zdradził, iż cała sytuacja wyjątkowo „nakręciła” prowadzącą program, Agnieszkę Gozdyrę, która wezwała policję. Pokrzykiwała na całą publiczność, wypędzała ich z telewizji. Nie wiem. Ja poszedłem do garderoby, którą dzieliłem z panią Bratkowską i pani Bratkowska mówiła, że ona nie będzie z policją rozmawiać. Podkreślała, że dla niej to żadne wydarzenie, że z kimś tam wymieniła dwa zdania głośniej, ale jak się okazało, gdy ja udałem się do domu, to przypuszczam, że ktoś ją namówił, żeby dokonała wpisu u siebie na Facebooku, że mój ziomal ją zaatakował – oświadczył.
OD 38:45
źródło, fot: YouTube/Idź pod prąd