Marszałek Sejmu Elżbieta Witek reaguje na niepokojące doniesienia Radia ZET. Chodzi o sytuację jej chorego męża. – Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść – przekonuje marszałek Sejmu.
Przypomnijmy, że Radio ZET poinformowało o zawiadomieniu do Prokuratury Rejonowej w Legnicy. Sprawa dotyczyła śmierci pacjentki Jaworskiego Centrum Medycznego w Jaworze oraz podejrzenia popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i wykorzystania zależności służbowej i osobowej przez szpital w Legnicy.
Dziennikarze łączą sytuację z faktem, że w szpitalu, w którym brakowało miejsc na OIOM-ie leży Stanisław Witek, mąż marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Polityk zareagowała na sytuację, publikując oświadczenie.
– Jestem wstrząśnięta dzisiejszym artykułem opublikowanym na stronie internetowej Radia Zet, który w bezprecedensowy i poniżający sposób opisał sytuację mojego męża przebywającego w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie – napisała.
Marszałek Sejmu tłumaczy jak wygląda sytuacja zdrowotna jej męża: Uczył się na nowo chodzić, sprawnie mówić
Witek odniosła się do sprawy także w rozmowie z „Super Expressem”. – Jestem wstrząśnięta dzisiejszym artykułem opublikowanym na stronie internetowej Radia Zet, który w bezprecedensowy i poniżający sposób opisał sytuację mojego męża przebywającego w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie – tłumaczy.
– Oddałabym wszystko, żeby go stamtąd zabrać, żeby mógł samodzielnie oddychać. Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść – przekonuje marszałek Sejmu.
Okazuje się, że już kilka lat temu Stanisław Witek powrócił na pewien okres do zdrowia, choć wcześniej długo przebywał na oddziale intensywnej terapii. – Pamiętam obawy, sprzed dziewięciu lat, że być może mąż nie będzie już nigdy mógł normalnie funkcjonować. Jednak stało się inaczej. Uczył się na nowo chodzić, sprawnie mówić, utrzymać długopis w ręce. Po roku rehabilitacji doszedł do siebie – powiedziała.
Marszałek Witek przekonuje również, że nie jest traktowana inaczej ze względu na swoją funkcję. – Taka postawa jest mi zupełnie obca. Ja już nic nie muszę, tylko mogę. Mam 65 lat i wiele trudnych doświadczeń za sobą. Nie wykorzystywałam nigdy swojej pozycji, żeby cokolwiek dla siebie załatwić. Jestem wciąż tą samą Elżbietą Witek – podkreśliła.