W niedzielę zakończył się pierwszy etap zmagań w siatkarskich mistrzostwach Europy. Polska pewnie wygrała swoją grupę, tracąc w trzech spotkaniach zaledwie jednego seta.
Od samego początku było wiadomo, że nasi siatkarze mają wyjątkowo łatwą grupę. Co prawda Belgia i Słowenia to solidne zespoły, lecz z nieporównywalnie mniejszym potencjałem w porównaniu do „biało-czerwonych”. Nic zatem dziwnego, że z obiema reprezentacjami „Orły” wygrały za trzy punkty, choć Słoweńcy niespodziewanie sprawili nam sporo problemów.
Ostatnim grupowym starciem był pojedynek z Białorusią. Zdecydowanie najsłabsza drużyna na ME została „zdemolowana” przez podopiecznych Stephana Antigi, którzy ze spokojem mogą czekać na swojego ćwierćfinałowego oponenta. W walce o półfinał nasi siatkarze zmierzą się ze zwycięzcom barażu pomiędzy Holandią, a Słowenią. Faworytem są gracze z Beneluksu, którzy niespodziewanie byli o krok od zwycięstwa w swej grupie, pokonując Niemców, oraz przegrywając po tie-breaku z Bułgarią. O tym jednak, z kim przyjdzie się nam zmierzyć, zadecyduje wtorkowy baraż.
Czytaj także: Przedostatni dzień fazy grupowej MŚ Czechy 2015
Wypowiedzi:
Fabian Drzyzga: Dobrze, że mecz z Białorusią skończył się szybko i bez zbędnych kontuzji. Bardzo ciężko się zmotywować na takie zespoły jak z Białorusią, bo jednak nie jest to nasz poziom. Jesteśmy zadowoleni po fazie grupowej, gdyż wykonaliśmy plan w stu procentach. Nie ważne, z kim przyjdzie się nam zmierzyć, jeśli zagramy na pełnie swoich możliwości, to pokonamy wszystkich.
Karol Kłos: W skali szkolnej oceniłbym nasz występ w grupie na „piątkę”, gdyż zdobyliśmy komplet punktów, wchodząc do ćwierćfinału. Mamy mocny równy skład i w razie problemów zawsze może wejść kolega z ławki i wesprzeć drużynę. Nie patrzeliśmy, jaki poziom prezentuje Białoruś, a skupialiśmy się tylko na sobie, a taki mecz to dobry sprawdzian. Teraz rywal będzie z wyższej półki i będzie trzeba się dużo lepiej przygotować, nie ważne, czy będzie to Słowenia, czy Holandia.