To o czym będę pisał na pewno nie jest nowością dla tych, którzy to będą czytać, bo każdy wie, że media naginają, podkolorowują fakty lub te fakty bagatelizują albo umniejszają im. Problem polega na tym, gdy ktoś zapyta nas o konkrety, to ciężko nam jest je wskazać, ale to nie dlatego, iż to jest przez nas wyimaginowany problem, tylko na tym, że tego jest po prostu wiele. Ja podam wam nieliczne, ale bardzo jaskrawe przykłady, gdzie mass media przypominają kogoś kto ma schizofrenię.
Zacznijmy od Ukrainy. Ludzie od kilkunastu dni wychodzą na ulice, aby protestować, a także manifestować. I to nie są już protesty pro unijne. Aktualnie demonstracje zamieniły się na wielkie marsze antyrządowe, gdzie ludzie domagają się natychmiastowej dymisji obecnego rządu. To tyle pokrótce o sytuacji na Ukrainie. Ważne nie jest to co się dzieje teraz u naszego wschodniego sąsiada, a to jak polski establishment medialny relacjonuje te wydarzenia. Możemy usłyszeć o tym, jak to dzielni obywatele kraju wychodzą na ulice i sprzeciwiają się obecnemu stanowi rzeczy. Padały komentarze, że te liczne demonstracje, to nic innego, jak głos ludu. Gdy następuje jakakolwiek agresja ze strony służb mundurowych, polskie media murem stają za ludźmi jednocześnie krytykując działania tamtejszej policji/milicji. Trudno się nie zgodzić z tymi opiniami, bo nie ulega wątpliwości, że obywatele demonstrują swoje niezadowolenie, a działania służb są co najmniej kontrowersyjne.
Wracamy na nasze podwórko. Analogiczna sytuacje mam w Warszawie na 11 listopada – tłumy ludzi z każdej grupy społecznej. Dzieci, emeryci, kobiety, kibice, księżą itd. itd. Ogromna rzesza ludzi demonstruje swoje przywiązanie do ojczyzny, pokazując jednocześnie niezadowolenie z rządów i innych patologii w naszym kraju. Te same media, które prześcigają się aktualnie w pochwałach dla Ukraińców mówią o demonstrantach z Polski mniej więcej tak: “Nie ma co się przejmować oszołomami” , “to jest tylko grupka ekstremistów, margines społecznym”, “bardzo dobrze, że policja rozdzielała pochód. Mogła jeszcze bardziej zdecydowanie zachowywać się wobec demonstrujących”, “za rok nie możemy dopuścić, aby marsz doszedł do skutku, bo jeżeli tego nie zatrzymamy, to niedługo faszyści będą rządzić krajem”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Inny przykład: Na Ukrainie w ramach demonstracji obalono pomnik Lenina. Komentarze w mediach ogólnie rzecz biorąc, pozytywne. “Bardzo dobrze, że pomnik został zniszczony, to dobrze świadczy o tożsamości narodowej i znajomości historii”. A jak wyglądają komentarze, gdy w Polsce ktoś wpadnie na pomysł, aby zbezcześcić sowieckie pomniki? “Wybryk chuligański”, “sprawcom należy się wysoka kara”, “kolejny akt wandalizmu”.
Pamiętacie jak pewien artysta postawił przy sowieckim czołgu rzeźbę swego autorstwa przedstawiającą sowieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną Polkę? Na pewno pamiętacie, bo media tego odważnego artystę zmieszały wręcz z błotem. Komentarze były jednoznaczne: “Ta rzeźba może pogorszyć i tak już chłodne stosunki z Rosjanami”, “ to nie sztuka, to zwykła prowokacja”. Chłopak za to, że pokazał prawdę historyczną miał sprawę w sądzie! Natomiast, gdy pewien facet pozował nagi do zdjęć z ukrzyżowanym Jezusem obcierając się przy tym genitaliami, to media nie dość, że nie skrytykowały tego incydentu, to nawet odważono się oburzać się na ludzi, którzy wyrazili sprzeciw takiemu stanowi rzeczy. Mówiono wtedy mniej więcej tak: “Co tym ludziom przeszkadza?! Przecież to jest sztuka”, “znowu Ci katole, którzy nie mają dystansu do siebie, ani do swojej wiary”, “żyjemy w wolnym kraju, więc każdy może robić co mu się podoba i co uważa za słuszne”.
Takich przypadków było naprawdę mnóstwo, kiedy o dwóch bardzo podobny wydarzeniach mówiło się zupełnie inaczej w mediach i zza kuluarami. To pokazuje tylko jak “profesjonalne” są nasze media…
fot. commons.wikimedia.org