Angela Merkel w rozmowie z włoskim tygodnikiem „Sette” usłyszała m.in. pytanie o wojnę na Ukrainie i jej wcześniejszą prowadzoną jako kanclerze Niemiec wieloletnią politykę wobec Rosji. Była kanclerz nie chciała zbyt szeroko odpowiadać na te pytania.
Merkel stwierdziła, że kwestia jej ewentualnego uczestnictwa w procesie pokojowym nie została podniesiona”. Oceniła, że „wojny zwykle kończą się negocjacjami” i że tak będzie również w przypadku Ukrainy.
„Ale jest różnica między narzuconym pokojem, którego wielu ludzi, w tym ja, nie chce, a otwartymi negocjacjami. Nie mam nic więcej do dodania” – oświadczyła zdecydowanie Merkel.
Padło również pytanie o politykę, jaką w roli kanclerz prowadziła wobec Rosji i Ukrainy. Oceniła, że logika jej procesu decyzyjnego wobec tych kwestii „nadal wydaje jej się racjonalna”. „Chodziło o zapobieżenie wojnie, podobnej do konfliktu, który toczy się teraz. Nie udało się, ale to nie znaczy, że nie można było próbować” – powiedziała.
Czytaj także: Prowokacja na granicy z Białorusią. „Takiej sytuacji, to jeszcze nie widzieliśmy”
Źr. dorzeczy.pl