Wiele wskazuje na to, że w tle wybuchu kamienicy na poznańskim Dębcu znajduje się morderstwo. Czy jego sprawca już wcześniej chciał skrzywdzić swojego syna? Na jaw wychodzą nowe szczegóły sprawy.
Do wybuchu kamienicy w Poznaniu doszło w niedzielę. W wyniku tragicznego zdarzenia pięć osób zginęło, a ponad dwadzieścia zostało rannych. Początkowo podejrzewano, że przyczyną tragedii był wybuch gazu, jednak odnalezienie śladu zbrodni rzuciło na światło nową sprawę.
W ruinach kamienicy odnaleziono ciało kobiety bez głowy, na którym ktoś wyciął słowa „za zdradę”. Głowę kobiety odnaleziono później w gruzach. Okazało się, że rozstała się ona ze swoim mężem i zmusiła go do przeprowadzki. Jak informowali lokatorzy, między małżonkami często dochodziło do kłótni. W końcu kobieta związała się z nowym partnerem, jednak na dzień jej planowanego wyjazdu do mieszkania wrócił jej mąż i znów miało dojść do awantury.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu poinformowała oficjalnie, że istnieje uzasadnione podejrzenie iż powodem wybuchu w kamienicy była próba ukrycia wcześniej popełnionej zbrodni. Głównym podejrzanym jest oczywiście mąż zamordowanej kobiety, Tomasz J., który obecnie przebywa w szpitalu.
Czytaj także: Poznań: Wybuch kamienicy z morderstwem w tle. Tomasz J. usłyszał zarzuty
Wypadek z 1 stycznia
Przy okazji tragicznego zdarzenia powróciła sprawa wypadku, do którego doszło 1 stycznia. Tomasz J. miał wówczas jechać z synem samochodem na trasie z Plewisk do Gołusek. Po godzinie 15:00 auto uderzyło w drzewo. Szczególnie duże obrażenia odniósł syn pary, który w ciężkim stanie trafił do szpitala. Do dziś trwa jego rehabilitacja, chłopiec przechodzi również liczne operacje.
Jak donosi „Głos Wielkopolski”, żona Tomasza J. już wcześniej obwiniała go o wypadek. Miała jednak nie poinformować o swoich podejrzeniach co do celowości zdarzenia nie informować policji i prokuratury, ale wynająć prywatnego detektywa.