12 marca Jacek Międlar pochwalił się w mediach społecznościowych legitymacją członka Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Wywołało to lawinę krytyki pod adresem instytucji. Prezes SDP Krzysztof Skowroński zabrał głos w sprawie.
Jacek Międlar to były ksiądz, o którym zrobiło się głośno w 2016 roku. Jeszcze jako kapłan, wygłosił wówczas kazanie, w którym wulgarnie odnosił się do Żydów. Później jego poglądy stawały się coraz bardziej radykalne, Międlar podpalił między innymi fotografię Tadeusza Mazowieckiego, wygłaszał faszystowskie i nienawistne treści. W 2019 roku został zatrzymany przez ABW pod zarzutem propagowania faszystowskiego ustroju państwa i nawoływania do nienawiści.
Nic więc dziwnego, że gdy Międlar pochwalił się legitymacją członka Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w sieci wybuchła burza. Wielu dziennikarzy i publicystów ostro zaatakowało stowarzyszenie za taką decyzje. Głos w sprawie postanowił zabrać prezes SDP Krzysztof Skowroński, którego podpis widnieje na legitymacji.
Międlar przyjęty do SDP. Prezes tłumaczy
Skowroński stanowczo odciął się od przyjęcia byłego księdza do stowarzyszenia. Stwierdził w oświadczeniu, że „Jacek Międlar nie spełnia warunków Kodeksu Etyki Dziennikarskiej i nie powinien być członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich” – napisał. Jak to się więc stało, że otrzymał legitymację?
Prezes SDP tłumaczy, że nie zauważył tej legitymacji. Jego podpis jest w procedurze przyjęcia do stowarzyszenia jedynie formalnością. „Procedura przyjmowania do SDP jest kompetencją oddziałów stowarzyszenia. Podpis prezesa jest formalnością. Podpisując kilkanaście legitymacji, tej Jacka Międlara nie zauważyłem” – stwierdził.
Czytaj także: Wojewódzki drwi z Obajtka. „Napoleon prawicy”
Źr.: Wprost