Ostatnie moje głosowanie w sprawie ponownego przyjęcia Rosji do Rady Europy jest rezultatem technicznej pomyłki – wyjaśnia Krzysztof Mieszkowski. Polityk Nowoczesnej zagłosował za przywróceniem Rosji prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Moskwa straciła je w 2014 roku, po bezprawnej aneksji Krymu.
Wynik tego głosowania ws. przywrócenia rosyjskiej delegacji do RE może niepokoić Polskę i inne kraje Europy środkowo-wschodniej. Rosjanom odebrano prawo głosu w RE 10 kwietnia 2014 r. Była to reakcja europejskich krajów na aneksję Krymu. Wystarczyło nieco ponad 5 lat, aby większość przedstawicieli państw europejskich poparła Rosję.
Projekt poparło 118 polityków, 62 było przeciwko, pozostałych 10 osób wstrzymało się od głosu. Delegacja rosyjska wywalczyła również przyjęcie uchwały, w której politycy zagwarantowali, że nie będą w przyszłości pozbawiać państw głosu i wyrzucać członków zgromadzenia.
Rezultat poniedziałkowego głosowania najlepiej podsumowuje mapa. Widać na niej szerokie poparcie dla Rosji wśród zachodnich państw Europy, z drugiej strony jednoznaczny sprzeciw wyraziły jedynie: Gruzja, Estonia, Łotwa, Litwa i Ukraina. Jak zauważył dziennikarz Michał Potocki, fakt, że w grupie tych państw nie ma Polski „zawdzięczamy” posłowi Krzysztofowi Mieszkowskiemu, który poparł Rosję.
Jednak Mieszkowski przekonuje, że doszło do pomyłki. „Ostatnie moje głosowanie w sprawie ponownego przyjęcia Rosji do Rady Europy jest rezultatem technicznej pomyłki” – podkreślił. „Blisko dwieście poprawek głosowałem razem z polską delegacją i posłami Ukrainy. Dzisiaj na sesji popołudniowej wygłoszę oświadczenie prostujące pomyłkę” – dodał.
Informację potwierdził Krzysztof Lisek. „[Mieszkowski – red.] złożył już oświadczenie że po prostu się pomylił w zamieszaniu. Zdarza się. Ja kiedyś w Sejmie pomyliłem się i koalicja rządowa przegrała glosowanie…jednym głosem” – napisał.
Źródło: Twitter, DoRzeczy.pl