Dzisiejszy konkurs Mistrzostw Świata przejdzie do historii. Dawid Kubacki zdobył tytuł, mimo, że na półmetku zawodów zajmował 27. pozycję. Polski zawodnik nie poddał się i w drugiej części oddał najdłuższy skok dnia.
W piątek odbył się konkurs Mistrzostw Świata na normalnej skoczni w Seefeld. Mimo, że wśród faworytów wymieniano Kamila Stocha i Dawida Kubackiego, wydawało się, że pierwsze skoki Polaków definitywnie rozwiały nadzieje na sukces. Biało-czerwoni, podobnie jak większość zawodników z czołówki klasyfikacji Pucharu Świata trafili na niekorzystne warunki.
Po pierwszej serii prowadził Ryoyu Kobayashi, przed Karlem Geigerem i Zigą Jelarem. Najwyższą pozycję z podopiecznych Stefana Horngachera zajmował Kamil Stoch, który był… 18. ze stratą ponad 15 punktów do lidera. Do drugiej serii awansował jeszcze Dawid Kubacki (27.) i Stefan Hula (29.).
Reprezentanci Polski pokazali jednak charakter w drugiej serii. Najpierw Stefan Hula lądując na 100 metrze poprawił swój rezultat z pierwszej serii o 12 metrów. Jeszcze dalej poszybował Dawid Kubacki, który oddał – jak się później okazało – najdłuższy skok konkursu 104,5 m.
Świetnie zaprezentował się także Kamil Stoch, który skoczył 101,5 metra.
Z każdym skokiem sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Kolejni zawodnicy nie byli w stanie przekroczyć nawet punktu konstrukcyjnego skoczni. Ostatecznie, mimo, że pierwsza „3” miała kilkunastopunktową przewagę nad Dawidem Kubackim, to i tak nie byli w stanie obronić swoich miejsc.
„Po pierwszej serii w głowie była myśl, że już po zawodach. Co myślałem o jury? Przemilczmy ten temat, ale dobrze, że doprowadzili konkurs do końca. Piotrek Żyła cały czas mówił: będzie medal, będzie medal!” – powiedział po zakończeniu konkursu świeżo upieczony mistrz świata, Dawid Kubacki w rozmowie z TVP Sport.
Źródło: TVP Sport, FIS, skijumping.pl