Rafał Ziemkiewicz, publicysta tygodnika „Do Rzeczy” i Telewizji Republika, odniósł się za pośrednictwem Facebooka do sytuacji w polskim Sejmie. Dziennikarz skrytykował obie strony konfliktu wskazując, że ich zachowanie doprowadziło do eskalacji politycznego kryzysu.
Dostało się zarówno partii rządzącej, jak i opozycji. Ziemkiewicz skrytykował PiS za arogancję wynikającą z posiadania pełni władzy i dokonywanie nieodpowiedzialnych decyzji. Nie ma co żałować PiS, który dostaje nauczkę, jak kończy się kadrowa polityka na zasadzie „bmw”. W jakiś sposób rozumiem, jakie to frustrujące być formalnie drugim człowiekiem w państwie, a naprawdę zupełnie nikim i niczego nie móc. Zrozumiałe, że tak sfrustrowany urzędnik szuka sobie kogoś, na kim mógłby się odegrać, dokopać, pokazać mu, że rządzi – tak, jak marszałek Kuchciński znalazł sobie dziennikarzy. Niezrozumiałe jest tylko to, że nikt w PiS nie przywołał go do porządku, mimo licznych ostrzeżeń, mimo listu pod którym od lewa do prawa podpisało się zgodnie 28 redaktorów naczelnych, apeli SDP i innych wezwań do opamiętania. I nie chodzi o sam fakt ograniczenia dziennikarzom poruszania się po Sejmie i liczby dziennikarzy, bo tak jest wszędzie i to raczej dotychczasowe bezhołowie w polskim parlamencie było odstępstwem od europejskiej normy – ale o absurdalnie daleko posuniętą restrykcyjność nowych przepisów i sposób ich narzucenia, wielkopańskiego okazania „waadzy” nawet tym mediom, które zawsze były PiS życzliwe – wskazuje Ziemkiewicz.
Z drugiej strony publicysta zdecydowanie negatywnie ocenia działania opozycji, która w jego ocenie chce po prostu zbić polityczny kapitał „podpinając się” pod protest dziennikarzy. Jego zdaniem to cyniczne wykorzystanie okazji do wzniecenia politycznego zamieszania. Tym bardziej jednak nie zasługują na ani jedno dobre słowo pajace z PO i Nowoczesnej i ich uliczna małpiarnia, które przykleiły się do protestu dziennikarzy właściwie dla samego tylko dymu. Też rozumiem frustrację – miały już na wiosnę wyjść na ulice dwa miliony, a przychodzi paręnaście tysięcy, miała być katastrofa, obniżka ratingów, bankructwo państwa, a tu mimo rozdawania na prawo i lewo zasiłków rząd ma w kasie pod koniec roku kilkanaście nadwyżkowych miliardów, agencje ratingowe cichcem się z pogróżek wycofały, w sondażach władza wciąż wygrywa w cuglach – „trup, baronowo, grób, baronowo!” Na dodatek nowoczesny Rysiek przez własną głupotę i nieumiejętność prowadzenia ksiąg finansowych stracił dotację budżetową, a bez niej dwóch lat nie przetrwa, i tylko wcześniejsze wybory mogą go uratować – dlatego też najgłośniej o nie gardłuje – pisze Rafał Ziemkiewicz.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Publicysta kpi również z formy protestu opozycji, której przedstawiciele od piątku przesiadują na sali obrad. Politycy pajacują blokując mównicę i męczeńsko zaziębiają sobie pęcherze siedząc nocą w nieogrzewanej sali w przekonaniu, że kogokolwiek to wzrusza, podjudzona przez nich tłuszcza bluzga, tarmosi posłanke Pawłowicz i reportera TVP, jakiś pajac układa się na ulicy w dymie własnej petardy i udaje ofiarę zbiorowego gwałtu policji, a PO, choć wie, że „męczennika” już dawno zdemaskowano śmieje się z niego cały internet, wsadza go do reklamowego spotu i pisze do zagranicznych mediów o krwawym powstaniu w kraju, gdzie kaczystowski reżim wprowadził stan wojenny a po ulicach chodzą białe niedźwiedzie – ironizuje.
Ziemkiewicz z pobłażaniem odnosi się do „cyrku”, jaki zafundowali nam przed świętami politycy. Nacieszmy oczy tą błazenadą, zanim „powstańcy” będą się musieli rozejść do domów, bo sobie odmrożą tyłki, względnie, bo rodzina ich opierdzieli, że się szlajają pod sejmem, a trzeba dywany trzepać i pierogi lepić – podsumowuje swój wpis.
Źródło: Facebook.com/rziemkiewicz
Fot. Fot. YouTube.com/telewizjarepublika