W połowie grudnia w Londynie zginęła 20-letnia Toni Kelly. Początkowo podejrzewano, że modelka wypadła przez okno z drugiego piętra podczas próby zrobienia sobie selfie. Dokładniejsze dochodzenie pozwoliło zweryfikować tę wersję. Okazuje się, że wszystko wyglądało nieco inaczej.
Toni Kelly była 20-letnią modelką z Nowej Zelandii. W grudniu przyjechała do Londynu na wycieczkę ze znajomymi. Wspólnie imprezowali w jednym z hoteli. Początkowo podejrzewano, że podczas robienia selfie dziewczyna wypadła z okna. Dwa dni później zmarła w szpitalu.
Przeprowadzone badania toksykologiczne pozwoliły na wykrycie w jej organizmie narkotyków. Gdy w ciężkim stanie trafiła do szpitala, była też pod wpływem alkoholu.
Według ustaleń śledczych, 20-latka wcale nie wypadła z okna na drugim piętrze. Podczas imprezy postanowiła wyjść na dach i zrobić sobie zdjęcie na tle rozświetlonej stolicy Wielkiej Brytanii. Wtedy najprawdopodobniej potknęła się o niewysoki murek znajdujący się na dachu.
W szpitalu stwierdzono u niej poważne uszkodzenia mózgu, co niestety skończyło się śmiercią dwa dni później.
Jak wynika z informacji zebranych przez portal Pricenomics od 2014 roku na całym świecie w wyniku błędów popełnianych przy robieniu selfie zginęło 59 osób. Co ciekawe, aż 75 proc. ofiar to młodzi mężczyźni.
Źródło: o2.pl
Fot.: Instagram