Nie milkną echa morderstwa i samobójstwa w Chodzieży (woj. wielkopolskie). Dziennikarze „Faktu” dotarli do rodziców zamordowanej Marty. – Rozmawiałyśmy ze sobą przez telefon. Naprawdę nic nie wskazywało na to, że dzieje się coś złego, córka była w dobrym nastroju – mówiła jej matka.
Każdy kolejny dzień odsłania nowe kulisy mordu i samobójstwa w Chodzieży. To w tej miejscowości Krzysztof A. zamordował swoją żonę, 4-miesięczne dziecko oraz swoich rodziców, a następnie popełnił samobójstwo.
Reporterom „Faktu” udało się dotrzeć do rodziny zakatowanej 38-latki. Rodzice kobiety wspominają, że powodem przeprowadzki ich córki i zięcia była choroba ojca Krzysztofa. – Sam ich tam zawiozłem, bo zięć kiepskim był kierowcą – relacjonuje ojciec Marty.
Tragedia w Chodzieży. Rodzice ofiary wspominają ostatni czas
Rodzice zamordowanej kobiety przekonują również, że w okresie, kiedy zięć mieszkał z nimi nigdy nie zauważyli żadnych problemów, ani cienia zachowań wskazujących, iż może on dopuścić się tak przerażające zbrodni.
– W ogóle. Nic, a nic. Wszystko było w porządku. Przypuszczamy, że choroba psychiczna uaktywniła się nagle. Teraz czekamy na wyniki sekcji zwłok – podkreślają.
Matka kobiety informuje, że ostatni kontakt z córką miała w ubiegłą środę. – Rozmawiałyśmy ze sobą przez telefon. Naprawdę nic nie wskazywało na to, że dzieje się coś złego, córka była w dobrym nastroju – podkreśliła.
Kobieta informuje, że dzień później z Martą kontaktowała się jej siostra. Wymieniały one wiadomości SMS. Następnie kontakt urwał się…