Wojewoda wielkopolski Piotr Florek podjął decyzję o zamknięciu na mecz z Koroną Kielce tak zwanego „kotła” na stadionie Lecha Poznań. Ta decyzja jest spowodowana „racowiskiem”, które kibice stworzyli podczas szlagierowego spotkania 22 marca z Legią Warszawa. Spotkanie z mistrzem Polski zakończyło się zwycięstwem „Kolejorza” 2:1.
– Ocena służb była druzgocąca. Na trybunie znaleziono dużą ilość środków pirotechnicznych, ponad 120. Były to race, świece dymne i petardy. Zagrożenie pożarowe również było spore, zresztą aż dwukrotnie na obiekcie uruchomił się alarm przeciwpożarowy, a takie sytuacje mają miejsce niezmiernie rzadko. Powodem było zadymienie – oświadczył portalowi „sportowefakty.pl” rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube.
Klub zadeklarował, że osoby zasiadające „w kotle” podczas meczu z warszawską Legią nie obejrzą spotkania z Koroną Kielce: – Mamy ustną deklarację ze strony klubu, że te osoby nie zostaną przeniesione na inne sektory. Tylko to będzie stanowić skuteczne zabezpieczenie przed ponownym odpaleniem środków pirotechnicznych – dodał Stube.
Czytaj także: Są pierwsi zatrzymani w związku z zamieszkami na stadionie w Poznaniu! Policja publikuje zdjęcia
Pierwotnie wojewoda miał podjąć decyzję o zamknięciu trybuny za bramką Inea Stadionu w Poznaniu na dwa spotkania, lecz zapewnienie poznańskiego klubu o zachowaniu bezpieczeństwa spowodowało, że „kocioł” będzie zamknięty tylko na jedno starcie.