W indyjskim mieście Jaspur dokonano absolutnie zaskakującego odkrycia. Pewien robotnik natrafił na ciało niezidentyfikowanego stworzenia, które swoim wyglądem przypomina… dinozaura. Wszystko wskazuje jednak na to, że stwór nie mógł umrzeć zbyt dawno, bo na szkielecie wciąż są tkanki.
Zwłoki stworzenia zostały odkryte przez robotnika na stacji elektroenergetycznej. Leżały w pomieszczeniu, do którego od 35 lat nikt nie zaglądał. Choć dinozaury wymarły 65 milionów lat temu, to ciało stworzenia do złudzenia przypomina jednego z tych osobników, z tym, że o wyjątkowo małych rozmiarach. Zwierzę miało długość zaledwie 29 centymetrów.
Naukowcy mają trudny orzech do zgryzienia, bo raczej trudno uznać, że odnalezione stworzenie to rzeczywiście prawdziwy dinozaur. Paleontolog z uniwersytetu w Delhi zauważa, że aby zwierze mogło przetrwać w tak dobrym stanie, to musiałoby znajdować się w specjalnej chemicznej formalinie konserwującej. Nic takiego jednak nie miało tu miejsca. Nie wiadomo również, w jaki sposób stworzenie znalazło się w zamkniętych pomieszczeniach.
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Pojawiła się również teoria o mutancie. Zgodnie z nią, odnaleziony stwór miałby być np. genetycznie chorym, poronionym płodem kozy. Na wyjaśnienie tej zagadki trzeba będzie jeszcze poczekać. Na razie odnalezione szczątki trafiły do szczegółowej analizy.
Źródło: o2.pl
Fot.: YouTube/Haldwanilive news