Od kilku na portalach internetowych możemy przeczytać doniesienia o kuriozalnej sytuacji z udziałem Damiana Krzysztofika, wokalisty disco-polowego zespołu NEF. Według redaktorów serwisów młody mężczyzna miał… sfingować własną śmierć. Ten nie zgadza się jednak z takim postawieniem sprawy.
Kilka dni temu portale internetowe podały informację, iż Damian Krzysztofik, wokalista disco-polowej grupy NEF… sfingował własną śmierć po to, by zyskać większą popularność. Serwisy informują, że w mediach społecznościowych pojawił się komunikat o jego nagłym odejściu (w postaci fotografii). W sieci dało się też zobaczyć nekrologi z jego nazwiskiem.
Kiedy informacja o rzekomej śmierci wokalisty NEF zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, Krzysztofik, który żyje i ma się dobrze, postanowił opublikować oficjalne oświadczenie.
„Żaden nekrolog nie był stworzony i zawieszony przeze mnie. Posty o kremacji czy o tym, że ktoś „zmarzł” miały mieć tylko satyryczny wydźwięk, a wiadomość o rzekomej śmierci była z dodanym zdjęciem jak leżałem w lato na ulicy z wyciągniętym językiem. Rzeczywiście bardzo wiarygodne źródła informacji. Uważam, że jakiekolwiek media publikując cokolwiek, powinny najpierw skontaktować się z moją wytwórnią, by potwierdzić takowe dane, a nawet chociażby napisać wiadomość na fanpage, do którego dostęp mają 3 zaufane osoby, które wiedziałyby od razu gdyby cokolwiek się stało” – napisał młody mężczyzna.
„Nie mam żadnego problemu z tym uśmierceniem mnie na kilku portalach, ale bardziej jestem zaniepokojony reakcjami ludzi, którzy uważają to za ustawkę z danymi portalami i że ukartowałem to dla promocji swojej osoby oraz teledysku” – dodał.
Muzyk disco-polo sfingował własną śmierć? Wokalista NEF odpowiada
Krzysztofik przyznaje, że dziś faktycznie odbiera całą sytuację, jako promocję dla swojej osoby. „Jednakże nie był to pomysł mój ani wytwórni ani żadnej osoby, z którą współpracuję. Nie wiedziałem też, że mój prywatny Facebook może służyć jako źródło rzetelnych informacji” – tłumaczy.
„W przypadku śmierci danej osoby, Facebook sam zamieniłby konto na „in memorium”, co z góry potwierdziłoby fakt, bo do tego trzeba mieć już akt zgonu. Jest to też drobnostka w porównaniu z tym, że od pewnego czasu mój wizerunek z adresem jest publikowany w mediach społecznościowych z treścią ostrzegającą przed domniemanym pedofilem, czyli mną. O tym już nikt nie napisze, bo przecież po co?” – dodał.
OFICJALNE OŚWIADCZENIE: W związku z tym, iż pod koniec listopada na Facebooku miałem kilkanaście prób wejścia na moje…
Opublikowany przez NEF Niedziela, 9 grudnia 2018
Internauci oburzeni
Komunikat wystosowany przez Krzysztofika nie przypadł do gustu internautom, którzy nie do końca przyjęli jego tłumaczenie. Ich zdaniem mężczyzna faktycznie próbował zbić popularność na swojej rzekomej śmierci.
„Nie rozumiem, jak można sobie jaja robić z tego. Głupota nie zna granic, serio” – napisał jeden z internautów.
„A Ty to chyba wciąż poklasku szukasz! Po co takie pierdoły piszesz? Wczoraj też widziałam twój nekrolog i twoje wpisy. Zrobiłeś to dla jaj i szumu wobec siebie i tyle” – dodała inna internautka.