W minioną środę organizacje narodowe manifestowały w Warszawie swój sprzeciw wobec zagranicznych interwencji w sprawy polskie. Na miejscu pojawiła się także dziennikarka niemieckiej telewizji ZDF, która chciała porozmawiać z uczestnikami zgromadzenia. Chyba jednak nie spodziewała się tego, co usłyszała.
Dziennikarka niemieckiej stacji ZDF, która zaledwie kilka dni temu stwierdziła, że nie będzie przepraszać za użycie sformułowania „polskie obozy śmierci”, raczej nie będzie zbyt dobrze wspominać manifestacji narodowców w Warszawie. Kiedy zbierała komentarze uczestników zgromadzenia, wielu z nich nie zostawiło suchej nitki na jej pracodawcach. Na opublikowanym w sieci nagraniu uwagę zwraca zwłaszcza mężczyzna w czarnej koszulce z małym znaczkiem Polski Walczącej.
Jeśli bronicie państwo prawa i demokracji, to powinniście się rozliczyć z tego, co zrobiliście złego. – tłumaczył i odwoływał się do zbrodni niemieckich dokonanych na Polakach w czasie II wojny światowej. Zabijaliście ich, gnębiliście ich, a teraz wykorzystujecie ich słabość. (…) Powinna się pani wstydzić, że pani trzyma taki mikrofon. – powiedział wskazując na oznaczenia telewizji ZDF. Ta stacja pluje na byłego więźnia, pana Tenderę. A pani trzyma ten mikrofon i mówi, że pani dziadek był w powstaniu? Pluje pani na pamięć własnego dziadka – podsumował.
Do rozmowy dołączyli inni. Ich wypowiedzi były utrzymane w podobnym tonie. Mój dziadek walczył z Niemcami, a dzisiaj wy oszukujecie, kłamiecie i realizujecie niemiecką politykę historyczną. – powiedział jeden z uczestników zgromadzenia. W tym momencie dziennikarka oddaliła się od manifestujących i wyruszyła na poszukiwanie innych rozmówców.
Źródło; Fot.: yt.com/Prawicowy Internet