Markus Eisenbichler nie krył wściekłości po niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Wiśle. Niemiecki skoczek w pierwszej serii trafił na fatalne warunki i skoczył zaledwie 73 metry. Rywalizację zakończył na ostatnim miejscu.
Niedzielnego konkursu indywidualnego inaugurującego nowy sezon Pucharu Świata wielu skoczków z pewnością nie będzie wspominać dobrze. Do tego grona należy Markus Eisenbichler, który w pierwszej serii trafił na fatalne warunki. Niemiec nie był w stanie oddać dobrego skoku, wylądował zaledwie na 73 metrze i zajął ostatnie miejsce w zawodach.
Po konkursie Eisenbichler nie krył wściekłości, czemu dosadnie dał wyraz w jednej z rozmów. „Nie było noszenia. Nic więc dziwnego, że przycisnęło mnie do ziemi. To było totalne g**no” – powiedział.
Nie on jedyny nie był zadowolony z warunków, w jakich rozgrywane były zawody. W podobnym tonie wypowiedział się Stefan Kraft. Austriak wprawdzie skoczył lepiej od Niemca, jednak on również nie miał szans na walkę o wysokie lokaty. „To było tak fair, jak granie w piłkę nożną jedenastu na pięciu” – powiedział.
Czytaj także: Zawody w Wiśle pod znakiem upadków. FIS reaguje
Źr.: Sport.pl