Polskim firmom eksportującym meble do Niemiec wiedzie się coraz lepiej. Obecnie co czwarty mebel na rynku niemieckim pochodzi z naszego kraju. Sukces polskich przedsiębiorców nie podoba się jednak tamtejszym producentom i mediom, którzy uważają, że ich rodzimy przemysł meblowy jest poważnie zagrożony
Na skutek globalizacji „Made in Germany” trochę straciło na znaczeniu. Wzrasta postrzeganie Polski jako producenta na wysokim poziomie
– mówi Roman Przybylski z polskiej firmy działającej na niemieckim rynku Nowy Styl Group.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Dane potwierdzają, że w ostatnich latach Niemcy importują dużo więcej mebli z Europy Środkowo – Wschodniej (głównie z naszego kraju). Od 1999 roku udział importowanych mebli w całym niemieckim rynku wzrósł z 27 proc. do 61 proc.
Nasz przemysł meblowy jest pod presją. Marże spadają. Nie ma soboty, podczas której nie byłoby meblowych wyprzedaży albo ofert typu „kuchnia gratis”. Niemieccy producenci nie mają teraz lekko
– alarmuje Mark Ruether z VDM (Związek Niemieckiego Przemysłu Meblarskiego).
Podobnie uważają niemieckie media. Zdaniem komentatorów dzięki polityce subwencyjnej Unii Europejskiej, polska firma mogła zbudować nowy park maszyna za niemal 10 mln euro. Dziennikarze alarmują, że ekspansja polskich firm prowadzi do zwolnień w niemieckich przedsiębiorstwach. Jednak producenci z naszego kraju nie podzielają tej opinii.
Na fundusze unijne należy patrzeć jak na kolejny element kompleksowego otoczenia, który poza wyrównywaniem strukturalnych różnic gospodarczych w Europie, ma za zadanie wspierać innowacyjność i inwestycje rozwojowe. Przecież firmy niemieckie też mogą inwestować za granicą i w krajach tych startować do dostępnych środków unijnych. Tylko albo nie chcą, albo nie potrafią
– odpowiada jeden z członków zarządu Grupy Nowy Styl.
Czytaj także: Unia podniesie ceny leków w Polsce? „Pomysł niemalże komunistyczny”