Ministerstwo Obrony Narodowej proponuje, by rozdzielić proces zakupu okrętów podwodnych i pocisków manewrujących, stanowiących ich najważniejszy oręż. Zdaniem Stefana Niesiołowskiego, posła Platformy Obywatelskiej i przewodniczącego parlamentarnej Komisji Obrony Narodowej realizacja tego programu w takim kształcie będzie trudna, bo zagrażałoby to spójności uzbrajania Marynarki Wojennej.
Trzy nowoczesne okręty podwodne, które do 2030 roku mają wzmocnić polską flotę, będą kosztowały ok. 7,5 mld zł. Każdy z pocisków manewrujących dalekiego zasięgu, które mają być ich kluczowym uzbrojeniem, kosztować będzie dodatkowo kilka milionów. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami resortu obrony narodowej zakup okrętów podwodnych miał być połączony z zakupem pocisków. W ostatnich dniach wiceminister Czesław Mroczek zasugerował, że pociski będą pozyskiwane w odrębnym postępowaniu.
– To była pewna sugestia ministra Mroczka. Uważam, że będzie trudno realizować ten program, jeżeli oddzieli się zakup okrętu podwodnego od zakupu rakiet. Trzeba to przedyskutować – zwraca uwagę Stefan Niesiołowski, poseł Platformy Obywatelskiej. – Wydaje mi się, że spójność tego programu możliwa jest tylko wtedy, kiedy państwo zagwarantuje jedność okrętów i rakiet.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Uzbrojone w pociski samosterujące okręty podwodne mają pełnić funkcję odstraszającą i zagwarantować, że Marynarka Wojenna będzie w stanie skutecznie niszczyć kluczowe cele na terytorium przeciwnika. By to osiągnąć, oba typy uzbrojenia muszą ze sobą doskonale współpracować. Stefan Niesiołowski obawia się, że gdy pochodzić będą od różnych producentów, to ten cel może być zagrożony.
– Nie bardzo sobie wyobrażam, jak to miałoby wyglądać, zwłaszcza że do tej pory raczej obowiązywała koncepcja, że okręty i rakiety mają jednego producenta, i z tego, co pamiętam, również przedstawiciele MON-u ją popierali. To się wydaje naturalne i chyba nic takiego się nie wydarzyło, żeby to zmienić. Być może są jakieś argumenty, trzeba to przedyskutować – mówi Niesiołowski.
Wiceminister Mroczek zasugerował także, że rozważany jest zakup okrętów podwodnych w grupie kilku państw NATO.
Jak podkreśla Niesiołowski, bez względu na to, jaka forma przetargu zostanie wybrana, MON nie zrezygnuje z budowania potencjału odstraszania, czyli wyposażenia okrętów podwodnych w pociski.
Zakup okrętów podwodnych jest jednym z wielu programów modernizacji polskiej armii. – W tej chwili polska armia staje się bardzo nowoczesna, jest bardzo wiele zestawów, są Rosomaki, Leopardy, zestawy przeciwrakietowe, samoloty F-16, za chwilę będą polskie drony. Mamy w tej chwili bardzo nowoczesną, nieco ponadstutysięczną, z siłami rezerwy nieco większą, zawodową, sprawną armię. Różnie to jest oceniane, ale mówi się, że to 6 czy 7 armia w NATO – mówi poseł PO.