Norbi w ostatnim czasie pojawił się słów w nagłówkach mediów. Wszystko za sprawą koncertu na święcie gminy Alwernia, gdzie podczas wykonywania jego piosenki pod sceną bawiło się dosłownie kilka osób. W rozmowie z portalem NaTemat wokalista odniósł się do całej sytuacji.
Nagranie ze święta gminy Alwernią odbiło się szerokim echem w mediach społecznościowych. Chodzi głównie o moment, gdy na scenie śpiewał Norbi, a przed nią bawiło się dosłownie kilka osób. Wokalista nie zniechęcił się niską frekwencją, zachęcał nawet innych do tego, by dołączyli do zabawy.
W rozmowie z NaTemat Norbi postanowił odnieść się do całej sytuacji. „Na tę imprezę nie byłem zaproszony jako wykonawca, ale prowadzący. Zawsze jednak przy takich okazjach wystąpię z kilkoma kawałkami. I tak też było tym razem. Organizator poprosił mnie, czy również bym nie zaśpiewał, więc zagrałem cztery piosenki, zapowiedziałem gwiazdę wieczoru, czyli Mateusza Mijala i pojechałem dalej. A sam filmik nie był zmanipulowany – tak po prostu wyglądało. Nie musiałem występować, ale jako „bezobciachowiec” zrobiłem to, bo to lubię i nie ma w tym większej filozofii” – wyznał.
Norbi nie ukrywał, że gra dla niewielkiej grupy osób nie stanowi dla niego problemu. „Jestem profesjonalistą i zawsze wykonuję swoją robotę. Mogę zagrać nawet dla jednego fana czy na evencie firmowym dla ludzi pod krawatem i nie mam z tym żadnego problemu. Do Alwerni przyjechałem o 14:00, połaziłem sobie po straganach, zrobiłem z setkę zdjęć z ludźmi, zapowiedziałem dzieciaki, które tam śpiewały, zagrałem gościnnie kilka piosenek, powitałem gwiazdę i tyle. Standardowy dzień piknikowy” – dodał.
Źr.: NaTemat