Nie milkną echa tragicznych wydarzeń nocy sylwestrowej w Ełku. Według nowych ustaleń prokuratury Polak, który zginął, nie wrzucił petardy do kebab baru, dopuścił się natomiast kradzieży. Petardę wrzucił jego kolega, ale już po dokonanym zabójstwie.
Według naszych ustaleń w tym barze kebab doszło do jakiegoś zdarzenia, które zaiskrzyło atmosferę i tak naprawdę sam początek jest dla nas do końca niejasny. W każdym razie później nastąpiła taka sytuacja, że pokrzywdzony wziął dwie butelki napoju, z którymi wyszedł z baru nie zapłaciwszy za te butelki. Właściciel lokalu z kucharzem pobiegli za pokrzywdzonym właśnie w celu wyrwania tych butelek. Cała sytuacja później skończyła się o wiele bardziej dramatycznie i tragicznie – powiedział Wojciech Piktel, prokurator rejonowy w Ełku.
Według ustaleń prokuratury petarda została wrzucona dopiero później. Wrzucił ją do lokalu drugi z Polaków, który był z ofiarą. Potem doszło do szarpaniny, w wyniku której młody chłopak został zabity.
Czytaj także: Janusz Korwin-Mikke skomentował zamieszki w Ełku. Krótki komunikat dla cudzoziemców
Jak poinformował prokurator, zarzut dotyczący zabójstwa 21-letniego Daniela przedstawiono 26-letniemu obywatelowi Tunezji, który zatrudniony był w barze z kebabem jako kucharz. Mężczyzna miał dwukrotnie ugodzić Polaka nożem. Prokuratura ustala, jakie było narzędzie zbrodni, ale najprawdopodobniej był to nóż „standardowych rozmiarów”.
Prokurator poinformował również, że pokrzywdzony i drugi mężczyzna, który później wrzucił do lokalu petardę, byli wcześniej karani.
Źródło: polsatnews.pl
Fot.: Youtube/Mariusz