„Obostrzenia powinny być regionalnie dostosowywane do lokalnej sytuacji epidemiologicznej” – powiedział w środę dziennikarzom specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski. Zaznaczył, że gdy liczba zakażeń była mniejsza, uśpiło to czujność społeczeństwa.
„Dopóki mamy w województwie poniżej pięciuset przypadków dziennie, widzę, że system sobie spokojnie radzi. Kiedy to jest 700-1000 przypadków, po kilku dniach zaczynamy mieć problemy – łóżka się wypełniają. Na razie jednak łóżka są, są też łóżka respiratorowe” – powiedział w środę dziennikarzom lekarz naczelny ds. COVID-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie prof. Miłosz Parczewski. Dodał, że do normalnego funkcjonowania wróciła część oddziałów szpitalnych.
Dopytywany o to, jak może przebiegać trzecia fala pandemii, prof. Parczewski stwierdził, że lekarze spodziewają się, iż „każda fala będzie trochę łagodniejsza niż poprzednia”.
„Ale też doświadczenie uczy nas, że niekoniecznie tak było – pierwsza fala była łagodniejsza niż druga. Druga była – według mnie – najgorsza. Druga była w Polsce pierwszą falą, a ta jest tak naprawdę falą +dwa i pół+. To nie jest takie proste pytanie, naprawdę nie wiem” – stwierdził lekarz.
Dodał, że liczy na to, iż późną wiosną nastąpi naturalny spadek częstości zakażeń koronawirusowych, a także widoczny będzie coraz większy wpływ szczepień. „Liczę na to, że każda następna fala ten +pagórek+ będzie miała łagodniejszy” – zaznaczył.
Wskazał, że mniejsza liczba zakażeń uśpiła czujność społeczeństwa. „Widzicie państwo, co się dzieje na Gubałówce, co się dzieje na ulicach, widzieliście, że kiedy spadł śnieg, wszyscy byli na zewnątrz. To jest niebezpieczne i dlatego apelujemy cały czas o rozsądek, o dystansowanie się, bo będziemy żyli w nieustannych lockdownach i otwieraniach. Nie chcemy tego” – podkreślił prof. Parczewski.
Wskazał, że jego zdaniem regionalizacja obostrzeń jest dobrym pomysłem.
„Obostrzenia powinny być regionalnie dostosowywane do lokalnej sytuacji epidemiologicznej, bo regiony nie są sobie równe” – powiedział lekarz zakaźnik, dodając, że w ten sposób postępują inne kraje europejskie, jak Niemcy czy Hiszpania, choć – jak zaznaczył – są to „bardzo trudne decyzje”.
Zapytany o to, czy do szpitala wojewódzkiego w Szczecinie trafia wiele osób, które ponownie przechodzą zakażenie koronawirusem stwierdził, że „na razie są to pojedyncze przypadki”. „Nie ma dużo reinfekcji. Są pojedyncze i na pewno nie wpływają na tę epidemiologię, którą widzimy, czyli na wzrost liczby zakażeń” – powiedział prof. Parczewski. Dodał, że infekcje te miały dotychczas łagodny albo średni przebieg.
Według danych Ministerstwa Zdrowia, w środę zanotowano w Polsce 12 146 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, 372 osoby zmarły. W Zachodniopomorskiem jest 412 nowych przypadków, zmarło 15 osób.(PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autorka: Elżbieta Bielecka