Na jednym z blokowisk w Opolu doszło nocą do groźnego zdarzenia. Nieustalony mężczyzna napadł na kobietę samotnie wracającą do domu. Ta jednak zachowała zimną krew i samodzielnie zdołała odeprzeć atak agresora.
Po północy pani Mariola wracała samotnie do domu po spotkaniu ze znajomymi. Nie bała się, bo bardzo dobrze znała blokowisko przy ul. Wrocławskiej w Opolu. Jak przyznała, nawet do głowy jej nie przyszło, aby wezwać taksówkę, bo czuła się tam bezpiecznie i miała blisko do domu.
Czytaj także: Żołnierz zaatakował siekierą żonę w ciąży
Jednak gdy szła mostem Piastowskim, zorientowała się, że ktoś ją śledzi. „Szedł za mną mężczyzna. Poczułam niepokój, dlatego przyspieszyłam, a wtedy on zrobił to samo. Później zwolniłam, ale on znowu postąpił tak samo. Zachowywał się tak, jakby chciał utrzymać stały dystans ode mnie.” – relacjonuje.
Kobieta jednak nie straciła zimnej krwi i zaczęła przeszukiwać torebkę w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu do obrony. Jedynym tego typu przedmiotem był jednak długopis. Wtedy w ciemnym zaułku mężczyzna napadł na kobietę.
„Zorientowałam się, że jest tuż za mną. Chwilę później położył rękę na moim udzie. Poczułam uderzenie adrenaliny i działałam jak w amoku. Rzuciłam się na niego z tym długopisem i dźgałam na oślep po klatce piersiowej. Wykrzykiwałam przy tym najgorsze przekleństwa. To trwało ułamki sekund. W pierwszym odruchu on jeszcze natarł na mnie, ale był wyraźnie zaskoczony moją reakcją. Po chwili zaczął uciekać.” – relacjonuje kobieta.
Czytaj także: Była dziennikarka TVP pozwała PiS i wygrała
Choć udało jej się odeprzeć atak, to i tak wezwała policję. Przyznała, że inne kobiety również mogą paść ofiarami takiej napaści i mogą nie mieć tyle szczęścia co ona.
Źr. o2.pl