To było do przewidzenia od momentu ogłoszenia nominacji do Oscara. W USA pojawiają się coraz liczniejsze głosy, że w tegorocznych Oscarach znów zabrakło miejsca dla przedstawicieli innych ras niż biała.
Dużo osób w Stanach Zjednoczonych nie kryje obudzenia z tego powodu. Podobnie zresztą było w zeszłym roku. Wśród kandydatów na najlepszych aktorów i aktorki, zarówno w pierwszo- jak i w drugoplanowych rolach zabrakło przedstawicieli innych ras niż biała. Już po ogłoszeniu nominacji mówiła o tym dziennikarka, Jeanne Wolf.
Nie chcę być pierwszą, która o tym mówi, ale będzie dużo kontrowersji, jeśli chodzi o różnorodność w nominacjach. Na liście zabrakło takich czarnoskórych aktorów jak: Idris Elba, Samuel L. Jackson czy Will Smith
Czytaj także: Ogłoszono nominacje do Oscarów. \"Zjawa\" faworytem
– mówiła amerykańska dziennikarka.
Dość szybko dołączyły do niej inne głosy podając filmy, w których Afroamerykanie, Azjaci czy Latynosi grają bardzo dobre role. Jedna z aktorek stwierdziła, że ludzie czarnoskórzy świetnie sprawdzają się jako komicy i ludzie zabawiający publiczność, ale nie honoruje się ich już za artystyczne osiągnięcia.
Głośno jest choćby o filmie „Creed. Narodziny legendy”, który wprawdzie ma szansę na statuetkę, ale tylko za rolę drugoplanową dla Sylvestra Stallone. Zabrakło natomiast nominacji zarówno dla najlepszego filmu, jak również dla najlepszego pierwszoplanowego aktora, którego gra osoba czarnoskóra (Michael B. Jordan). Jedynym docenionym filmem, w którym większość aktorów jest czarnoskóra, jest produkcja „Straight Outta Compton”. Jednakże nominowany jest on tylko w kategorii za najlepszy scenariusz oryginalny.
Emocje podgrzewa dodatkowo fakt, że tegoroczną galę rozdania Oscarów poprowadzi czarnoskóry komik Chris Rock.
Czytaj także: Ogłoszono nominacje do Oscarów. „Zjawa” faworytem