Reprezentacja Norwegii wygrała sobotni konkurs drużynowy w Oslo. Jednak na dzisiejsze rezultaty skoczków poważnie wpłynęły nierówne warunki wietrzne. Z jednej strony pozwoliły one pobić Robertowi Johanssonowi rekord obiektu, z drugiej doprowadziły do niebezpiecznych upadków Mariusa Lindvika i Stephana Leyhe.
Zawody drużynowe w Oslo, były pierwszym konkursem tegorocznego cyklu Raw Air. Warunki atmosferyczne na Holmenkollbakken, a konkretnie porywisty wiatr, najpierw uniemożliwiły rozegranie serii próbnej, a na końcu zmusiły jury do odwołania drugiej serii konkursowej.
Ostatecznie na najwyższym stopniu podium stanęli reprezentanci gospodarzy: Johann Andre Forfang, Robin Pedersen, Marius Lindvik i Robert Johansson. Do zwycięstwa Norwegów przyczynił się zwłaszcza ten ostatni skoczek. Johansson wykorzystał znakomite warunki i poszybował aż na 144 metr, ustanawiając nowy oficjalny rekord skoczni.
Czytaj także: Stadionowe zwyczaje trafiły pod skocznię. Na widowni zawieszono taki transparent [WIDEO]
Pech Kamila Stocha w Oslo
Polacy, którzy zajęli czwarte miejsce, prawdopodobnie nie zaliczą dzisiejszych zawodów do udanych. Po pierwszym skoku – Piotra Żyły (122 m) – Polska zajmowała drugą pozycję. Następnie przyszła kolej na Jakuba Wolnego. Młody skoczek aż czterokrotnie schodził z belki, z powodu niebezpiecznych warunków wietrznych. 23-latek wytrzymał napięcie i oddał dobry skok – 125 m, który dawał podopiecznym Stefana Horngachera piątą pozycję z niewielką stratą do czołówki.
W trzeciej serii Dawid Kubacki poszybował aż na 133 metr i spowodował, że Polska przesunęła się na pierwsze miejsce w klasyfikacji konkursu. Biało-czerwoni mieli aż 15-punktową przewagę nad drugą Austrią. Niestety w finałowej serii pecha miał Kamil Stoch, który trafił na trudne warunki i wylądował zaledwie na 112 m. Słabszy skok Stocha, w połączeniu ze świetnymi próbami Johanssona, Kobayashiego, Eisenbichlera sprawiły, że Polska spadła na czwartą pozycję.
Niebezpieczne upadki zawodników
Podczas pierwszej serii konkursu doszło do dwóch groźnych wypadków. Za pierwszym razem swojego skoku nie ustał reprezentant gospodarzy – Marius Lindvik. Jeszcze niebezpieczniejszy był wypadek z udziałem Stephana Lheye. Niemiec poleciał na 132 metr, jednak na powtórkach widać, że miał poważne problemy w powietrzu. Doprowadziły one do błędu podczas lądowania i groźnego upadku zawodnika.
Porywisty wiatr, niespokojne loty zawodników i groźne upadki sprawiły, że niedługo po zakończeniu pierwszej serii konkursowej jury ogłosiło, że druga część zawodów nie odbędzie się.
Źródło: TVP Sport, YouTube, skijumping.pl