Retoryka opozycji opierała się w minionych miesiącach na sceptycyzmie wobec ewentualnego wyboru Donalda Tuska na Przewodniczącego Rady Europejskiej. Ów brak wiary przerodził się w ostatnich dniach w swoiste poparcie dla Polaka na eurostołku i nadzieją, że jak Tusk pojedzie do Brukseli, to w kraju będzie spokój. Srogo się przeliczyła, gdyż wedle potwierdzonych przez kilku informatorów doniesień, w polskich aptekach zaczyna brakować stoperanu.
Internet zalały gratulacyjne wpisy odzwierciedlające radość społeczeństwa. Z pewnością Pan Andrzej siedzący obecnie przed telewizorem i oglądający serwisy informacyjne (na obejrzenie MŚ w Siatkówce go nie stać) słysząc te wieści na moment zastygnie w swym fotelu i drapiąc się po głowie poczuje dumę, której od czasu wyboru Polaka na Papieża w Narodzie brakowało. Te porównania uważam za skandaliczne. Sugeruję raczej zestawienie z wyborami ’89 – sukces jest podobny.
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
To co należy jednak podkreślić, niezależnie od naszych ustrojowych upodobań, jakikolwiek wyższy mebel w unijnych strukturach należał nam się jak emerytom 36zł. Nie powinno nas też dziwić, że przypadł on akurat Tuskowi, który przez tyle lat chodził z plecami posiniaczonymi od poklepywania. Jedyna poważna zmiana, jaką przyniesie wybór Tuska na Szefa Rady Europejskiej, to mobilizacja służb sejsmologicznych w Platformie. Czy na koniec centro-prawicowy (wut?) Premier potraktuje partyjnych kolegów/koleżanki podobnie jak resztę Polaków?
Wielkie gratulacje Panie Premierze, sen się spełnia,
„jesteś dużym misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, od tego syfu…”
Fot.: Łukasz Romańczuk / wMeritum.pl