150 polskich żołnierzy stacjonuje w bazie Al Asad, która w nocy została ostrzelana przez Iran. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że żaden z wojskowych nie ucierpiał a resort jest w stałym kontakcie z dowódcą kontyngentu.
Na amerykańskie bazy w Iraku spadły nocą pociski wystrzelone przez irański Korpus Strażników Rewolucji. To odwet za śmierć gen. Kasema Sulejmaniego. Ostrzelana została między innymi amerykańska baza Ayn al Asad, w której stacjonuje 150 polskich żołnierzy. Zostali oni wysłani w ramach amerykańskiej operacji „Inherent Resolve” wymierzonej w tzw. Państwo Islamskie. Ich misja ma charakter logistyczny oraz szkoleniowo-doradczy.
Wciąż nie ma dokładnych informacji dotyczących ofiar nocnych ataków. Irańskie media mówią o zabiciu nawet 80 „amerykańskich terrorystów”. Z kolei Stany Zjednoczone poinformowały, że w atakach nikt nie zginął, nie ma też informacji w sprawie znaczących zniszczeń.
Czytaj także: Macierewicz zachwycony Jakimowiczem. \"Wybitny artysta i dziennikarz\
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, że w nocnym ataku nie zginął żaden z polskich żołnierzy. „Żaden z polskich żołnierzy w Iraku nie ucierpiał po atakach rakietowych na bazy Al Asad i Irbil. Jesteśmy w stałym kontakcie z dowódcą Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku” – napisał na Twitterze.
Czytaj także: Znany dziennikarz Krzysztof Leski nie żyje. Został zamordowany!
Źr.: Twitter/Mariusz Błaszczak