Lęk przed chorobą COVID-19, a także przed skutkami ekonomicznymi pandemii sprawia, że ludzie są bardziej narażeni na wszelkiego rodzaju uzależnienia, zarówno od substancji psychoaktywnych, jak i tzw. uzależnień behawioralnych – ostrzegają eksperci.
Ryzyko zakażenia, ale również związane z pandemią wprowadzane ograniczenia oraz izolacja powodują zachwianie poczucia bezpieczeństwa, niepokój o przyszłość oraz kryzysy w rodzinie. Temu z kolei sprzyja większe ryzyko uzależnień – powiedział dr Bartosz Kehl z Krajowego Biura Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii.
Dodał, że takie zatrzymanie się w życiu społecznym można też wykorzystać konstruktywnie. To okazja – podkreślił – żeby na nowo ustalić priorytety w swoim życiu i dostrzec to, co wcześniej z powodu natłoku spraw umykało.
Specjalista mówił o tym podczas konferencji prasowej online „Uzależnienia 2020”. Ostrzegł, że można się uzależnić nie tylko alkoholu czy substancji psychoaktywnych. Równie groźne są uzależnienia behawioralne, takie jak gry hazardowe i komputerowe, pracoholizm, a nawet korzystanie z siłowni. Chodzi o te wszystkie czynności, nad którymi zwykle niepostrzeżenie człowiek traci kontrolę.
„Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że często się przemieszczamy i kontaktujemy z innymi osobami. Tymczasem zostajemy zmuszeni do zmiany planów. Ograniczenia i izolacja powodują zachwianie poczucia bezpieczeństwa, a także niepokój o przyszłość i kryzysy w rodzinie” – tłumaczył specjalista.
Lęk przed chorobą Covid-19 może z kolei powodować, że człowiek zaczyna np. robić zakłady bukmacherskie, bo to go odrywa od myślenia o pandemii. Potem tych zakładów jest coraz więcej, obstawiane są coraz większe kwoty. Wreszcie pojawia się uzależnienie od gry i związanego z nią ryzyka.
Dr Bartosz Kehl zachęcał, by w trudnej sytuacji nie szukać łatwych rozwiązań. Niestety duże tempo życia codziennego, do jakie ludzie są przyzwyczajeni – sprawia, że mają oni większą skłonność właśnie do prostych rozwiązań. Ale to pułapka – ostrzegł dodając, że brakuje nam umiejętności właściwego szukania rozwiązywania problemów.
„Mamy szybki dostęp do informacji, szybkie tempo życia, chcemy szybkiej gratyfikacji, potrzebujemy szybkiego działanie i poszukujemy szybkich rozwiązań. Nieważne jak, byle szybko. Nawet chcemy mieć szybkie wyniki w nauce” – powiedział przedstawiciel Krajowego Biura Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii.
Eksperci zwracali uwagę, że uzależnienia behawioralne mogą być nawet bardziej niebezpieczne, bo nie mają negatywnego postrzegania społecznego, tak jak alkoholizm, narkomania i nikotynizm. Postrzegane są bardziej jako fanaberie, niż nieprawidłowe zachowanie. Nie zawsze ludzie są też przekonani o potrzebie ich leczenia, tak jak w przypadku uzależnień od alkoholu i substancji psychoaktywnych.
„Są też niebezpiecznego dlatego, że często trudno nam samodzielnie sobie z nimi poradzić” – ostrzegała dr Angelika Kleszczewska-Albińska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Opolskiego. Poza tym nie można z nich całkowicie zrezygnować w codziennym życiu, np. z korzystania ze smartfona lub internetu. Nie możemy – dodała – całkowicie zrezygnować z niektórych czynności, od której się uzależniliśmy.
Kluczowe znaczenie ma zatem wczesne rozpoznanie rozwijającego się uzależnienia behawioralnego. „Uzależnienia – podobnie jak chorobę – lepiej najpierw powstrzymywać, niż później ją leczyć” – przekonywał dr n. med. Andrzej Silczuk, kierownik Zespołu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Na konferencji zwrócono uwagę, że są cztery etapy powstawania uzależnień behawioralnych. Często zaczynają się od tego, że określoną czynność wykonuje codziennie lub prawie każdego dnia dla własnej przyjemności. Mogą to być nawet zakupy, dla których istnieje proste wytłumaczenie: są niezbędne, a poza tym robimy to dla innych.
Zdaniem ekspertów niepokojące są sprawiające nam przyjemność czynności wykonywane w godzinach nocnych, szczególnie w czasie, który do niedawna przeznaczany był jedynie na sen. O utracie kontroli można mówić, gdy dana osoba poświęca jakiejś czynności coraz więcej czasu, np. spędza w sieci co najmniej cztery godziny dziennie.
To ostatni sygnał, żeby zmienić zachowania – a jeśli to się nie udaje, należy szukać pomocy u specjalisty. W ostatnim etapie rozwoju uzależnień behawioralnych ludzie odczuwają już tylko przymus wykonywania danej czynności dla poprawy nastroju, podobnie jak w przypadku zażywania substancji uzależniających.
Dr Angelika Kleszczewska-Albińska powiedziała, że niektóre osoby wykazują większą skłonność do uzależnień. Są to zwykle ludzie impulsywni, z niską samooceną i deficytami psychospołecznymi. (PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Zbigniew Wojtasiński