Dmytro Paszycki był chyba najjaśniejszym objawieniem w zeszłym sezonie PlusLigi. Nieznany szerszej publice zawodnik został najlepszym blokującym ligi, szybko wzbudzając zainteresowanie najlepszych klubów w Polsce.
Ostatecznie 28-latek postanowił wybrać ofertę Asseco Resovii Rzeszów. Choć konkurencja na tej pozycji w ekipie „Pasów” jest spora to przy utrzymaniu formy z poprzednich rozgrywek Paszycki może być dużym wzmocnieniem zespołu. Jak sam przyznaje, przeniósł się do Rzeszowa, by spełnić swoje marzenie, jakim jest gra w Lidze Mistrzów.
Po pierwsze to trafiłem do zespołu, o jakim zawsze marzyłem. Od zawsze pragnąłem zagrać w Lidze Mistrzów i wreszcie będę miał okazję spróbować w niej swych sił. Asseco Resovia to jeden z czołowych klubów świata i dlatego nie wahałem się nawet chwili, gdy pojawiła się okazja, by w nim zagrać. W Lubinie czułem się bardzo dobrze, ten klub mi pomógł, ale musiałem zrobić kolejny krok w karierze.Na pewno w Resovii czeka mnie ciężka praca i walka, by znaleźć swoje miejsce w nowym zespole. Ale to przecież dla zawodowego sportowca chleb powszedni, każdego roku musisz od nowa udowadniać swoją przydatność. Żaden gracz nie może pozwolić sobie na brak koncentracji, na zasypianie, bo zawsze trafią się inni, którzy go prześcigną. Poza tym wcale nie będzie kluczowe to, jak ja będę sobie radził. Po raz pierwszy w życiu jestem w zespole, który gra o wielkie cele i muszę o tym pamiętać, a nie tylko widzieć czubek własnego nosa.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
Siatkarz ocenił także ruchy transferowe „Pasów” na najbliższy sezon. Trzeba przyznać, że działacze mistrza Polski bardzo mocno postarali się o to, by drużyna wyglądała jeszcze bardziej okazale, niż w zeszłym roku. 28-latek również wie, że obecne nazwiska prezentują się znakomicie.
Rzeczywiście, w zespole aż roi się od świetnych graczy. Osobiście lepiej znam Juliena Lyneela, z którym grałem we Francji. To fantastyczny gość, bardzo pracowity i oddany drużynie. Cóż, już się cieszę na myśl, że będę mógł poznać tyle nowych osób i zawrzeć nowe przyjaźnie.
Ukrainiec był jednym z największych objawień sezonu 2014/2015. Skuteczna gra w ataku, a przede wszystkim świetny zmysł bloku sprawił, że obecnie ma on status jednego z najlepszych środkowych PlusLigi. Były gracz Cuprumu Lubin jest bardzo zadowolony z pochwał, jakie dostaje, lecz jasno stwierdza, że na obecną formę trenował przez całą karierę.
Dziękuję za miłe słowa, ale to nie jest tak, że nagle się pojawiłem, zagrałem sezon życia. Zawsze, odkąd zacząłem zawodowo grać chciałem się polepszać i pokazywać z dobrej strony. Gdy trafiłem do PlusLigi wiedziałem, że trafiłem do jednej z najsilniejszych lig świata i byłem bardzo zmotywowany, by się w niej odnaleźć. po roku cieszę się, że mogłem grać w Polsce i mogę w niej zostać, bo znalazłem tu wszystko, czego potrzebowałem. Czuję się szczęśliwy, że zostałem na kolejny sezon.
Zawodnik wyjaśnił też swoją sprawę na temat przynależności do reprezentacji. Mimo że Paszycki jasno deklaruje swoje przywiązanie do Ukrainy, to jednak temat gry w kadrze w jego przypadku jest mocno skomplikowana.
Jestem Ukraińcem, mam ukraiński paszport, lecz mieszkałem tam tylko chwilkę, a odkąd pamiętam w czasie, gdy nie gram w klubach mieszkam w Rydze. Moja macierzystą federacją jest z kolei Estonia, bo tam pierwszy raz zacząłem grać zawodowo w siatkówkę i ona wystawiła mój certyfikat. To wszystko jest pokręcone i mam nadzieję, że moja przyszłość reprezentacyjna się wyjaśni.