Paweł Charucki – były kolarz CCC Polkowice, a obecnie DominSport specjalnie dla portalu wMeritum.pl opowiada o kulisach swojej kariery. W tym rozległym wywiadzie można poznać Pawła, jako zawodnika, ale także z prywatnej strony. Zapraszamy do lektury!
Karolina Snowarska: Czy mógłbyś zdradzić czytelnikom wMeritum.pl jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Paweł Charucki: Zaczęła się, gdy miałem 8 lat. Grałem w piłkę nożną, a także w hokeja na lodzie. Niedaleko mojego domu był wyścig. Mój tata zabrał mnie na niego, bym popatrzył na zawodowych kolarzy. Tak bardzo mi się spodobało, że za tydzień sam wystartowałem w zawodach. Od tamtego czasu moja kariera szła do przodu.
Czy zawsze wiedziałeś, że kolarstwo to jest to, co chcesz robić przez większą część życia? Nie było chwil zwątpienia?
Czuję w głębi serca i duszy, że robię to, co kocham i lubię. Miałem co prawda chwilę zwątpienia w 2007 roku. Jednak wsparcie rodziny wyprostowało moją drogę i mogę dalej kontynuować karierę.
Jak zareagowali Twoi rodzice na wieść, że ich syn chce zostać wyczynowym sportowcem?
Sport płynie w mojej krwi. Dziadek był piłkarzem i trenerem, a tata kolarzem. Pochodzę z rodziny sportowej, więc moi najbliżsi zawsze mnie wspierali.
Czy jako młody chłopak myślałeś, że będziesz jeździł w CCC Polkowice i występował w dużych wyścigach?
Kariera zawodowa, grupy kolarskie – to całe widowisko było czymś wyjątkowym. Każdy młody kolarz marzył o takim życiu, byciu w jednej z grup zawodowych. CCC Polkowice było marzeniem nie tylko moim, ale i wielu kolegów.
Kto jest Twoim najwierniejszym kibicem?
Najwierniejszym kibicem jest na pewno moja rodzina. Liderem jest tata, gdyż jest moim menadżerem i trenerem. W każdej sytuacji, bez wyjątków mogę na niego liczyć.
Od 2011 roku należysz do grupy CCC Polkowice. Jak podsumujesz kilka lat jazdy w barwach tej drużyny?
W latach 2011-2014 jeździłem w grupie CCC i jedno z moich marzeń się ziściło. Następnie pojawiły się inne cele. Ich realizacja była zakłócana różnymi kontuzjami. Miałem operację oczu oraz zabieg kolana po kraksie na wyścigu dookoła Mazowsza, następnie miałem złamany nadgarstek. To był ciężki dla mnie czas. Jednak myślę, że wywiązałem się z moich zadań. W 2015 roku podpisałem kontrakt w zawodowej grupie DominSport. Nowa grupa, nowe wyzwania…
Czy chciałbyś kiedyś jeździć w lepszej ekipie, tak, jak chociażby Maciej Bodnar czy Michał Gołaś?
Podpisanie kontraktu w ekipach World Tour to jest ostatni przystanek dla nas – kolarzy. Wtedy otwierają się drzwi do największych wyścigów na świecie: Tour de France czy Giro d’Italia.
Co musisz poprawić, by ta forma sportowa była jeszcze wyższa?
Kolarstwo zaczyna się stawać sportem bardzo wyrównanym, że nawet niuanse mają duże znaczenie. Drobne rzeczy decydują o każdej sekundzie na wyścigu. Odpoczynek, sen, dieta, ciężkie treningi, a także czysty umysł, czyli skupienie i dobra organizacja – to są kluczowe elementy. Nie muszę chyba mówić, że kolarstwo to dyscyplina drużynowa i bez zgranej ekipy nic się nie osiągnie.
Jaki cel sobie stawiasz na kolejne miesiące?
Sezon już powoli zbliża się ku końcowi. Od 8 do 9 sierpnia mamy bardzo ciężkie i prestiżowe klasyki: „Memoriał Henryka Łasaka” i „”Puchar Uzdrowisk Karpackich”. Następnie będę celował w Górskie Mistrzostwa Polski, które odbędą się 13 września w Podgorzynie koło Karpacza. Cel – zwycięstwo!
Pozwolisz, że zadam kilka pytań z serii „Trudny wybór”: Pierwsze z nich brzmi: Barcelona czy Real Madryt?
Real Madryt.
Drugie: wakacje nad morzem czy w górach?
Nad morzem.
Trzecie: Blondynki czy brunetki?
Brunetki.
Czwarte: Mercedes czy BMW?
Mercedes.
Piąte, a zarazem ostatnie: Platforma Obywatelska czy Prawo i Sprawiedliwość?
Prawo i Sprawiedliwość.
Czego moglibyśmy życzyć?
Zdrowia i połamania kół ;)
Czy chciałbyś za pośrednictwem naszego portalu powiedzieć coś kibicom?
My – sportowcy mówimy „Dziękujemy!”.