Patryk Jaki przegrał z Rafałem Trzaskowskim w pierwszej turze wyborów na prezydenta Warszawy. Oznacza to, że przez następne pięć lat w stolicy rządził będzie przedstawiciel koalicji Platforma Obywatelska-Nowoczesna. Po ogłoszeniu wyników kandydat Zjednoczonej Prawicy wykazał się dużą klasą i pogratulował swojemu rywalowi. Teraz pojawiła się informacja, że Paweł Rabiej, który obejmie funkcję wiceprezydenta Warszawy, zadzwonił do Patryka Jakiego. Wiemy, co mu powiedział.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Warszawie bezdyskusyjnym zwycięzcą okazał się kandydat Koalicji Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski. Według sondażu exit poll zdobył on 54,1% głosów, zaś jego rywal Patryk Jaki – 30,9%. Oznacza to, że w stolicy nie będzie potrzebna druga tura wyborów.
Po ogłoszeniu wyników Patryk Jaki, na którego twarzy malowało się rozczarowanie, pokazał wyjątkową klasę. Kandydat Zjednoczonej Prawicy zwrócił się bezpośrednio do Rafała Trzaskowskiego.
Czytaj także: Duża klasa Patryka Jakiego. Po ogłoszeniu wyników zwrócił się do Rafała Trzaskowskiego. \"Zacznę od nowej tradycji\
„Chciałbym rozpocząć od nowej tradycji. Chciałbym pogratulować Rafałowi Trzaskowskiemu i życzyć mu powodzenia. Jeśli jemu będzie szło dobrze, to Warszawa będzie się rozwijała. Zawsze będzie mógł liczyć na moją pomoc. (…) Zrobiliśmy wszystko co dało się zrobić. To jest najlepszy wynik naszej formacji tutaj w ogóle. Szklanego sufitu nie da się przebić. Naszą ciężką pracą dołożyliśmy cegłę, że Zjednoczona Prawica wygrała wybory” – powiedział Patryk Jaki.
Paweł Rabiej zadzwonił do Patryka Jakiego
W poniedziałek rano Paweł Rabiej komentował wyniki wyborów na antenie PR24. Polityk Nowoczesnej, który zostanie wiceprezydentem Warszawy poinformował, że zadzwonił do Patryka Jakiego i podziękował mu za „energię, którą wykazywał w kampanii”. „To była uczciwa, ostra walka, która nas mobilizowała” – dodał.
Ponadto, Paweł Rabiej ocenił, że punkty zwrotne warszawskiej kampanii wyborczej to nie tylko „lapsusy” Patryka Jakiego, ale także szantaż, jakiego dopuścił się obóz rządzący. Chodzi o sugestie, że jeśli w miastach wygra ktoś inny niż kandydaci PiS, to nie będzie dla nich pieniędzy z budżetu państwa.