Runda zasadnicza żużlowej PGE Ekstraligi praktycznie dobiegła końca. Nie udało się jedynie rozegrać spotkania w Zielonej Górze, gdzie na przeszkodzie stanęły warunki atmosferyczne. Poza tym sytuacja w tabeli przed najważniejszymi meczami w sezonie jest już niemal klarowana.
GKM poza strefą medalową
W pierwszym spotkaniu 14. kolejki klub z Torunia podejmował na własnym torze drużynę GKM-u Grudziądz. Goście musieli powalczyć o jak najlepszy wynik, by myśleć o awansie do fazy play-off. Przed spotkaniem zajmowali czwarte miejsce w tabeli, wyprzedzając o dwa „oczka” wrocławian. Ta sztuka im się jednak nie udała – gospodarze objęli prowadzenie po trzecim wyścigu, którego już nie oddali do samego końca. Stopniowo powiększali przewagę, by ostatecznie wygrać 59:31. Kluczem do zwycięstwa okazała się postawa czterech zawodników: Chrisa Holdera (14), Martina Vaculika (12+1), Grega Hancocka (12+1) i Pawła Przedpełskiego (10+2 w czterech startach). Dla gości najwięcej punktów zdobyli Artiom Łaguta (9 w sześciu startach) oraz Antonio Lindbaeck (9). Grudziądzanie musieli zatem czekać na ostateczny rezultat meczu w Lesznie.
Czytaj także: PGE Ekstraliga: Niewielkie wygrane Wrocławia i Torunia. Pogrom w Gorzowie
Mistrz musi walczyć w barażach
Na leszczyńskim „Smoczyku” opady deszczu spowodowały, że spotkanie rozpoczęto z opóźnieniem. Goście znali już rezultat z Torunia i wiedzieli, że są przed szansą walki o medale. By tak się stało, należało przynajmniej zremisować. Gospodarze także jechali o wysoką stawkę – musieli wygrać z bonusem, by uniknąć baraży. Drużynowi Mistrzowie Polski z 2015 roku na pewno tego sezonu nie zaliczą do udanych. W najgorszych snach kibice Fogo Unii nie zakładali, że ich zespół będzie musiał walczyć o utrzymanie w barażach. Tak się niestety stało. Samo spotkanie było wyrównane, ale od ósmego wyścigu widać było, że w szeregach Betard Sparty Wrocław było mniej dziur. To właśnie bieg ósmy, a także dziewiąty i dziesiąty niejako zadecydowały o losach pojedynku. Dwa pierwsze zakończyły się zwycięstwem gości 1:5. Gospodarze nie byli w stanie odrobić strat i na otarcie łez wygrali ostatni wyścig podwójnie. Ostateczny rezultat wynosił 43:47. Dla Unii najwięcej punktów wywalczył Rosjanin – Emil Sajfutdinow (15+1 w sześciu startach). Wśród Spartan liderami byli Tai Woffinden (12) oraz Tomasz Jędrzejak (11), ale pozostali również dorzucili cenne „oczka”.
Zwycięstwo na wagę lidera?
W Rybniku miejscowy ROW podejmował lidera tabeli PGE Ekstraligi – Stal Gorzów. Po zaciekłym spotkaniu lepsi okazali się goście, wygrywając ostatecznie 43:47. Losy meczu ważyły się do ostatniego wyścigu, przed którym było 40:44 dla Stali. W decydującym starciu najlepszy okazał się Rune Holta, jednak za nim na linię mety przekroczyli gorzowscy zawodnicy. Tym samym Stal jest bardzo blisko utrzymania pozycji lidera. Dla gorzowskiego klubu najwięcej „oczek wywalczył Krzysztof Kasprzak (13). Wśród miejscowych błyszczał Grigorij Łaguta, który wygrał swoje cztery wyścigi, ale w ostatnim biegu był czwarty. Dla gospodarzy, podobnie jak w przypadku Grudziądza, sezon dobiegł już końca. Tym samym beniaminek zapewnił sobie ekstraligowy by na przyszły sezon,
Mecz w Zielonej Górze, gdzie miejscowy Falubaz maił podejmować spadkowicza – Unię Tarnów został odwołany z powodu warunków atmosferycznych. Zielonogórzanie, którzy są na drugim miejscu w tabeli, by myśleć o zwyciestwie w rundzie zasadniczej muszą pokonać „Jaskółki” 65:25. Przypomnijmy, że po ponad rocznej przerwie na ekstraligowe tory wrócić w tym meczu miał Jarosław Hamepl.
W walce o medale powalczą na pewno: Stal Gorzów, Falubaz Zielona Góra, Get Well Toruń oraz Betard Sparta Wrocław. Kto z kim się zmierzy zależy od meczu Falubazu. Jeśli zielonogórzanie zdobędą te 65 punktów, to wtedy będą rywalizować z wrocławianami. Jeśli nie, to z toruńskimi Aniołami (pierwsza drużyna z tabeli po rundzie zasadniczej w półfinale walczy z czwartą, a druga z trzecią).
Źródło: inf. własna
Fot. Damian Zatorski/wMeritum.pl