W meczu 3. kolejki PGNiG Superligi PGE VIVE Kielce wygrało z MKS-em Zagłębie Lubin. Podopieczni Talanta Dujszebajewa nie mieli większych problemów z pokonaniem zespołu Bartłomieja Jaszki i zakończyli mecz wynikiem 32:24. Nie zagrali Mariusz Jurkiewicz i Filip Ivić. Zadebiutował natomiast bramkarz Miłosz Wałach, który wszedł na boisko na ostatnich pięć minut spotkania.
Po meczu powiedzieli:
Sławomir Szmal: Plan był taki, że Miłosz zagra więcej, tutaj sporo mojej winy, bo gdybym odbił kilka piłek więcej, to można by było tę zmianę wcześniej dokonać. Bramkarz wypadł bardzo poprawnie. Interwencje, które wykonał, były słuszne. Mały gwóźdź w kierunku Mateusza Kusa, bo w jednej akcji powinien stać lepszy blok. Miłosz wtedy się spóźnił, ale dobrze poszedł za piłką.
Miłosz Wałach: W szatni był stres, ale po wejściu na parkiet wszystko ze mnie zeszło, myślałem już tylko o meczu. Marzeniem chyba każdego bramkarza jest, by zmienić Sławka Szmala. Mnie się to udało. Mam nadzieję, że na jednym spotkaniu się nie skończy. Zawodnicy z drużyny bardzo dobrze mnie przyjęli, nie spodziewałem się, że będzie aż tak miła atmosfera w szatni i na boisku. Super ludzie! Obroniłem rzut ze skrzydła Arka Moryty, ale niestety wtedy został odgwizdany karny. Nie odbiłem go. Będę musiał jeszcze dużo pracować.
Darko Djukić: To był dla na bardzo dobry mecz, doskonały trening przed pierwszym meczem Ligi Mistrzów. Dobrze graliśmy w ataku i obronie, szkoda tylko, że nie wykorzystywaliśmy stuprocentowych sytuacji.
Mateusz Kus: To jest piłka ręczna. Fajny mecz, w którym było sporo kontaktu. Myślę, że zachowaliśmy koncentrację przez cały mecz i we wszystkich elementach graliśmy dobrze. Poza tymi stuprocentowaymi sytuacjami, wyszło dobrze i jesteśmy zadowoleni.
Bartłomiej Jaszka: Do pewnego momentu pojedynek był wyrównany. My popełniliśmy sporo niewymuszonych błędów, podając piłkę w nogi lub wyrzucając ją na aut. To na pewno kosztuje z takim rywalem jak Kielce. To boli, bo praca, którą wykonujemy, idzie na marne. Była walka, czasami nawet może troszeczkę za mocna, ale taka jest piłka ręczna w wykonaniu mężczyzn. Jestem zadowolony z mojego zespołu, było wiele momentów, z których można będzie wyciągnąć pozytywne wnioski. Moi zawodnicy na początku może trochę za bardzo mieli w głowach, że to są Kielce, ale porozmawialiśmy w szatni, że tak nie może być. Po drugiej stronie też są ludzie i też popełniają błędy. Ten mecz dla nas to super lekcja.
Tomasz Pietruszko: Momentami nasza gra wyglądała całkiem nieźle na tle bardzo silnego rywala. Vive nie potrafiło nam odskoczyć na większą liczbę bramek i to może cieszyć. Mamy młody, ambitny zespół i walki nikt nam nie może odmówić. Staramy się to pokazać w każdym meczu. Czy to jest Vive, czy inne zespoły w lidze, chcemy by z Zagłębiem nikt łatwo punktów nie zdobywał. Kary były po obu stronach i to tylko potwierdza to, że mecz był bardzo zacięty, oba zespoły mocno walczyły w obronie. Vive uniemożliwiło nam w dużym stopniu wyprowadzanie łatwych kontr, stąd skrzydłowi nie zdobywali tylu bramek, co w poprzednich spotkaniach. Ale cieszy to, że zdobywanie goli przełożyło się na cały zespół.
PGE VIVE Kielce – MKS Zagłębie Lubin 32:24 (16:11)
PGE VIVE Kielce: Szmal, Wałach – Jurecki 3, Bis, Dujshebaev 1, Kus, Aguinagalde 3, Bielecki 5, Jachlewski 3, Strlek 4, Janc 3, Lijewski 2, Zorman, Mamić 2, Bombac 4, Djukić 2
MKS Zagłębie Lubin: Małecki, Skrzyniarz – Stankiewicz 6, Przysiek 2, Kużdeba, Mrozowicz 3, Pawlaczyk 1, Gębala 2, Szymyślik 2, Czuwara 1, Pietruszko 1, Moryto 2, Dawydzik, Da Silva Mollino 4