Taras Romanczuk, zawodnik Jagiellonii Białystok, wszedł na murawę podczas meczu reprezentacji Polski z Walią na samą końcówkę spotkania. Przed serią rzutów karnych pożegnał się jednak z kolegami i zszedł z boiska. O co chodziło?
Taras Romanczuk zmienił na murawie Jakuba Piotrowskiego. Michał Probierz w pomeczowych rozmowach przyznał, że liczył na udział gracza Jagiellonii Białystok w nadchodzącej wielkimi krokami serii jedenastek, do której faktycznie doszło.
Ostatecznie Romanczuk do karnych jednak nie przystąpił. Na chwilę przed konkursem podał rękę swoim kolegom z reprezentacji Polski i zszedł z boiska. – Strategię na karne ustaliliśmy już po zakończeniu meczu. Rozmawiałem z zawodnikami, bo nie chciałem nikogo wrzucić na konia – powiedział Michał Probierz, selekcjoner biało-czerwonych.
Probierz wycofał jednak Romanczuka z serii rzutów karnych. Stało się tak ze względu na fakt, iż Walijczycy kończyli mecz w dziesiątkę, a zgodnie z przepisami gry w piłkę nożną zespół, który gra w przewadze musi delegować do gry w serii rzutów karnych dokładnie tylu graczy, ilu na murawie mają rywale.
– Ze względu na czerwoną kartkę Walijczyka, musieliśmy odsunąć od serii jedenastek jednego z naszych graczy. Padło na Tarasa – powiedział Michał Probierz w rozmowie z mediami po meczu.
Nieoficjalnie wiadomo, że Romanczuk miał odczuwać ból po starciu z jednym z walijskich obrońców i właśnie z tego powodu selekcjoner Probierz zdecydował się zwolnić piłkarza z serii rzutów karnych.