Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska w rozmowie z serwisem gazeta.pl przyznał, że nie czuje nienawiści do zabójcy jego brata. Zapewnił jednak, że teraz jego obowiązkiem jest przypominanie dorobku Pawła Adamowicza.
Rok temu podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy niezrównoważony napastnik zamordował Pawła Adamowicza, ówczesnego prezydenta Gdańska. „Z czasem zabójstwo Pawła stanie się dla wielu jedną z licznych tragicznych historii. Takie jest życie. Rozumiem to. Dlatego dopóki pytają mnie o Pawła, chcą o nim pisać i słuchać, to odpowiadam.” – mówi Piotr Adamowicz.
Czytaj także: Wyciekł kolejny list Stefana W. Zdumiewające słowa o Adamowiczu
Brat zamordowanego prezydenta Gdańska przyznał, że przypominanie o dorobku brata jest jego „osobistą powinnością”. „To była publiczna egzekucja, nie oszukujmy się.” – stwierdził Piotr Adamowicz. „Poza tym ludzka pamięć i postrzeganie wydarzeń z przeszłości są zawodne. Zwłaszcza gdy w jakiejś sprawie jest dużo szumu informacyjnego, a tak jest w przypadku zabójstwa Pawła. Nie chcę, żeby pamięć o wydarzeniach sprzed roku uległa zniekształceniu.” – dodał.
Brat prezydenta Gdańska podzielił się również własną refleksją. „Opowiem o jednej ważnej refleksji zaraz po morderstwie. Cud boski, że brat tym razem kwestował na WOŚP sam, bez najstarszej córki Antoniny.” – wspomina Piotra Adamowicz. „Z pewnością zabrałby ją na scenę i wówczas mogła też zostać zaatakowana przez Stefana W. albo być świadkiem publicznej egzekucji ojca. Czy pan i czytelnicy mogą sobie wyobrazić taką sytuację? Niekończąca się trauma!” – dodał.
Czytaj także: Trump opowiedział o zabiciu gen. Sulejmaniego. „Wtedy nagle, boom!”
Źr. gazeta.pl; dorzeczy.pl