Czarnobyl to miejsce najsłynniejszej katastrofy elektrowni nuklearnej. Od pewnego czasu są pojawiają się tam turyści indywidualni oraz całe zorganizowane wycieczki. Po jednej z takich wizyt grupy Polaków pojawił się w sieci krótki filmik wideo. Jego publikacja wywołała ogromny skandal na Ukrainie. Widać na nim słynny diabelski młyn, który… działa.
Słynny diabelski młyn z Prypeci nigdy nie został uruchomiony. Po raz pierwszy miało to nastąpić z okazji święta pracy 1 maja 1986 r. Jednak cztery dni wcześniej doszło do tragicznej awarii reaktora w elektrowni jądrowej. Od tego czasu, diabelski młyn stał się jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów w Czarnobylu. Widnieje na wielu zdjęciach i jest swoistym symbolem dramatu jaki się tam rozegrał.
Tymczasem grupa Polaków umieściła w sieci nagranie, na którym widać, że urządzenie się porusza. Wywołało to ogromny skandal na Ukrainie. Organizacja Czarnobylzone zarzuciła autorom nagrania bezmyślność i brak szacunku dla ofiar katastrofy. Wskazują ponadto, że teraz władze mają argument za uznaniem tego miejsca za niebezpieczne i wprowadzeniem zakazu wstępu dla turystów. Jak twierdzą, gdyby ogromne koło się zerwało, mogłoby dojść do kolejnej tragedii.
Autorem nagrania jest Polak Krzysztof Grzybek. Jak przekonuje, do uruchomienia młynu nie wykorzystano energii elektrycznej. Koło zostało poruszone siłą ludzkich rąk. Dodaje, że po całym zdarzeniu urządzenie zostało przywrócone do stanu pierwotnego i nie doszło do spowodowania żadnych szkód.
Nagranie wzbudza jednak również wątpliwości. Funkcjonująca na Ukrainie Państwowa Agencja Administrowania Stefą Czarnobylską wprost stwierdziła, że opublikowane przez Polaków nagranie to „kłamstwo”. Ich zdaniem główna oś młynu jest tak zniszczona, że nie jest możliwe, aby się poruszyła. Mimo to, w sprawie wszczęto dochodzenie.
Źródło: wprost.pl
Fot.: yt.com/Приличные анекдоты