Polak został prawdziwym bohaterem w Wielkiej Brytanii. O pochodzącym z Lublina Bartoszu Boguszu pisze tam między innymi „The Sun”. Wszystko za sprawą wydarzeń, jakie rozegrały się w Reading w nocy z wtorku na środę.
Jak informuje „Dziennik Wschodni”, Bartosz Bogusz mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii od siedmiu lat. W nocy z wtorku na środę 33-latek przebywał w swoim domu gdy zorientował się, że płonie dom jego sąsiadów. Natychmiast obudził swoją przyjaciółkę, by ta zadzwoniła po straż pożarną, a sam pobiegł na ratunek.
Okazało się, że kobieta z czwórką dzieci uwięziona była na górze bez możliwości zejścia na dół. Pan Bartosz powiedział swojej sąsiadce, by rzuciła dziecko, a on je złapie. Bartosz Bogusz sam relacjonuje, że kobieta wahała się tylko przez chwilę. – Kobieta się przez chwilę wahała, ale w końcu się zgodziła. Najpierw złapałem najmłodsze dziecko, 6-miesięczne i oddałem je mojej przyjaciółce, która przybiegła już na miejsce – opowiada.
Następnie pan Bartosz uratował w ten sam sposób pozostałą trójkę dzieci w wieku 10, 11 i 17 lat. Na koniec przyniósł pod okno dwie ogrodowe sofy tak, by mogła na nie skoczyć uwięziona kobieta.
Błyskawiczna reakcja Polaka uratowała całej piątce życie, ponieważ oczekiwanie na straż pożarną mogło się skończyć tragicznie. Rodzina została przewieziona do szpitala z powodu podtrucia dymem, a nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Bartosz Bogusz został już okrzyknięty lokalnym bohaterem, a o jego wyczynie pisze między innymi brytyjski „The Sun”. On sam w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim” wyznał, że nie zastanawiał się nad tym, co robi. – Nie czuję się bohaterem. Nie zastanawiałem się. Działałem automatycznie – powiedział.