28 godzin i 30 minut – tyle zajęło przepłynięcie Bałtyku wpław Sebastianowi Karasiowi. Polak jest tym samym pierwszą osobą, której udało się dotrzeć w ten sposób z Kołobrzegu na należącą do Danii wyspę Bornholm.
Polak do pokonania miał niebagatelny dystans około 100 kilometrów. Było ciężko. Jak donoszą media, na dosłownie kilka kilometrów przed końcem Sebastiana Karasia zaczęły opuszczać siły. W końcu warto pamiętać, że płynął ponad dobę. Dodatkowo sytuację utrudniały uciążliwe fale i niskie temperatury.
W końcu jednak się udało. Jak donoszą jego towarzysze, po dotarciu na metę Polak miał powiedzieć, że nie wie, jak to zrobił, ale czuje się dobrze.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Sebastian Karaś przez cały czas był asekurowany przez płynącą obok łódź. Stamtąd też non stop monitorowany był stan jego organizmu, z łodzi otrzymywał również konieczne posiłki.
To nie pierwszy raz, gdy Sebastian Karaś próbował dokonać tego wyczynu. Pierwszą próbę podjął w 2016 roku, jednak wówczas po przepłynięciu 30 kilometrów musiał przerwać z powodu choroby morskiej. Ponadto Sebastian Karaś jest między innymi rekordzistą Polski w przepłynięciu kanału La Manche na czas.
Poniżej można zobaczyć moment, w którym Sebastian Karaś dociera na miejsce.
Czytaj także: Wielki sukces polskich naukowców. Opracowano lek na niebezpieczną chorobę oczu